[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ryeburn od razu zauważył. Nie odwracając się nawet, pokręcił głową.
- Zrobiłem już wszystko, co nakazywało mi poczucie honoru.
Słowa te podziałały na nią jak nagłe uderzenie wiatru zapierające dech w
piersiach. To on wymyślił to małżeństwo. To on nalegał. Jak więc śmie
sugerować, że ona go w to wplątała? Usiadła tak gwałtownie, że cały powóz się
zatrząsł.
Parę minut pózniej ruszyli w drogę. Eden starała się za wszelką cenę
zagłuszyć swoje myśli, ale i tak słowa Trevora wciąż do niej powracały. Jego
niechęć wobec tego małżeństwa wcale jej nie zdziwiła, zaskoczyła ją natomiast
własna reakcja. Spodziewała się, że porwie ją gniew, a tymczasem ogarnął ją
nastrój oczekiwania. Wcale nie prześladowało jej poczucie, że jest skazana na
straszny los. Wciąż powracały do niej wspomnienia pocałunków i uścisków
Trevora. Dlaczego nie zrodziło to gniewu ani goryczy?
Wyjrzała przez okno. Ujrzała wyprostowane, sztywne plecy swego męża.
Niewykluczone, że on się gniewa. Eden ciężko westchnęła i oparła się o
siedzenie. Jeśli ma spędzić tę podróż samotnie, to bez wątpienia czas będzie się
jej dłużył.
Póznym wieczorem dojechali do gospody Starej Maggie. Gdy powóz się
zatrzymał, Eden ocknęła się z drzemki.
Trevor otworzył drzwi.
- Zatrzymaliśmy się, żeby zmienić konie. Pomyślałem, że może masz
ochotę coś zjeść.
Eden zapomniała zupełnie o swoim żołądku, ale na wzmiankę o jedzeniu
zaniedbywane organy przypomniały o sobie głośnym burczeniem.
- Jak to miło, że ktoś o mnie pomyślał. - Wysiadła z powozu. Na widok
przyjaznych świateł gospody znów za-burczało jej w brzuchu.
- Chodzmy czym prędzej coś zjeść, bo zaraz się konie przestraszą. -
Ryeburn wprowadził ją do środka, Toddington wszedł za nimi.
Stara Maggie od razu ich poznała.
- A więc ją znalezliście. Ciekawa byłam, jak to się skończy. A gdzie
tamten dżentelmen?
- Nie mam pojęcia. - Trevor odsunął krzesło i czekał, aż Eden usiądzie.
- Czy młoda dama jest już bezpieczna? - Maggie przyniosła natychmiast
trzy kufle piwa.
- MÅ‚oda dama jest teraz hrabinÄ… Ryeburn.
Stara Maggie zmierzyła Eden wzrokiem i dygnęła.
- Proszę o wybaczenie, milady. Nie wiedziałam... Eden machnęła ręką i
uśmiechnęła się do kobiety.
- ZapomnÄ™ o wszystkim, gdy tylko dostanÄ™ coÅ› do zjedzenia. Jestem taka
głodna.
Stara Maggie odwzajemniła uśmiech.
- Już zaraz, milady. - Karczmarka wycofała się na zaplecze. - Luther, dbaj
o to, żeby kufle nigdy nie były puste.
- Dobrze, mamo. - Olbrzym pochylił się nad stołem, by zajrzeć do
wszystkich kufli.
- Jeszcze nie teraz - uspokoił go Toddington. Luther pokiwał głową i
wycofał się, ale nie za daleko. Eden, świadoma tego, że wszyscy na nią patrzą,
przygładziła włosy.
- Czy musiałeś wybrać stół na samym środku sali? -szepnęła do Trevora.
- Nie zabawimy tu długo. A poza tym trzeba się przyzwyczaić do
spojrzeń. Gdy wrócimy do Londynu, będziemy obiektem plotek i opowieści.
Nie sądzisz chyba, że nasze małżeństwo przejdzie niezauważone?
Eden spojrzała na niego.
- Nie rozumiem, dlaczego zachowujesz się tak okropnie. Nie prosiłam,
żebyś się ze mną ożenił. - Skrzyżowała ramiona i odwróciła się od męża.
Trevor przyglądał się jej profilowi. Nawet w gniewie była bardzo piękna.
I była jego żoną. Nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło. Pragnął ją dotykać,
pieścić, całować. Na samą myśl o tym krew napływała mu do lędzwi. Dlaczego
więc tak bardzo się na nią gniewał?
Prawda go poraziła. Wcale nie gniewał się na nią, tylko na samego siebie.
Gdyby nie był tak ślepy, gdyby domyślił się, do czego może być zdolny
Sterling, nie musiałby się żenić z kobietą, która nie potrafi się przyzwoicie
zachowywać. Może uda mu się nauczyć ją dobrych manier. Przysięgła mu
przecież posłuszeństwo.
W gruncie rzeczy nigdy jednak nie oczekiwał, że dotrzyma tej przysięgi.
Spochmurniał na samą myśl o Eden jako o posłusznej żonie. Dlaczego ta
myśl budzi w nim niechęć? Wyobraził ją sobie jako jedną z tych dobrze
ułożonych młodych dam, które umieścił na swojej liście. Wyobraził ją sobie bez
tego ognia w błękitnych oczach, bez śmiechu, który był pieszczotą dla uszu.
Maggie przerwała mu te rozmyślania. Postawiła na stole trzy parujące
miski z jedzeniem oraz chleb.
- To nie jest jedzenie, do jakiego państwo przywykli, ale na pewno daje
dużo siły.
- Dziękujemy, Maggie. - Eden powąchała jedzenie. - Pachnie wspaniale.
Mój kucharz nie przyrządziłby tego lepiej.
Trevor spostrzegł, że karczmarka zarumieniła się z zadowolenia.
Pochwały Eden brzmiały tak szczerze. Niespodziewanie poczuł się dumny ze
swej żony. Może jednak nie będzie taką fatalną hrabiną.
18
Eden zasnęła w powozie. Po sycącym posiłku i męczącym dniu sen
nadszedł niepostrzeżenie, choć Eden nigdy nie przypuszczała, że spędzi noc
poślubną skulona na siedzeniu w powozie. Ocknęła się dwukrotnie. Raz, gdy jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl