[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozumiesz? Powiedz- że wypuściłaś kotkę, ale nie mów, że tu jestem. - Nie
miała czasu tłumaczyć nic więcej. Elena zanurkowała pod łóżko i zaczęła się
modlić.
Spod kapy widziała, jak odziane w pończochy stopy ciotki Judith
wkraczają do pokoju. Przytuliła twarz do podłogi i wstrzymała oddech.
- Margaret! Czemu nie śpisz? Chodz- zaraz cię położymy - powiedział
głos ciotki, a po chwili łóżko zaskrzypiało pod ciężarem Margaret. Elena
słyszała odgłos poprawianej kołdry. - Masz strasznie zimne dłonie. Dlaczego
okno jest otwarte?
- Otworzyłam je i Znieżynka wyskoczyła na zewnątrz. Elena odetchnęła.
- A teraz masz śnieg na całej podłodze... No nie wierzę. Nigdy więcej nie
otwieraj tego okna, dobrze? - Rozległo się jeszcze trochę szelestów i w końcu
stopy opuściły pokój.
Drzwi zamknęły się z trzaskiem. Elena wyślizgnęła się spod łóżka.
- Grzeczna dziewczynka - szepnęła do Margaret. - Jestem z ciebie dumna.
Jutro powiesz cioci, że musisz oddać kicię. Powiedz, że cię wystraszyła. Wiem,
że nie chcesz - podniosła dłoń, żeby uciszyć Margaret- która już otwierała usta,
by zaprotestować. - Ale musisz. Uwierz mi, że kicia zrobi ci krzywdę- jeśli ją
zatrzymasz. A tego nie chcesz, prawda?
- Nie - odparła Margaret- a w jej niebieskich oczach zalśniły łzy. - Ale...
- I nie chcesz- żeby kicia zrobiła krzywdę ciotce Judith. Powiesz jej- że
nie możesz mieć ani kici- ani pieska, ani nawet ptaszka, dopóki... przez jakiś
68
czas. Nie mów jej- że ja ci tak powiedziałam. To wciąż będzie nasza tajemnica.
Powiedz- że się boisz przez to- co się stało z psami pod kościołem. -Już lepiej,
żeby dziecko śniło koszmary, niż przeżyło prawdziwy koszmar, pomyślała
ponuro Elena.
- Dobrze - odparła smutno Margaret.
- Przykro mi, skarbie. - Elena usiadła i przytuliła siostrę.  Ale tak trzeba
zrobić.
- Jesteś zimna - powiedziała Margaret- po czym spojrzała Elenie w twarz.
- Zostałaś aniołem?
- Nie... nie do końca.
Wprost przeciwnie, pomyślała Elena z ironią.
- Ciotka Judith powiedziała- że będziesz teraz z mamusią i tatusiem.
Widziałaś ich już?
- Margaret... to trochę trudno wyjaśnić. Nie, jeszcze ich nie widziałam. I
nie jestem aniołem, ale będę jak twój anioł stróż, dobrze? Będę nad tobą
czuwała, nawet gdy mnie nie widzisz. Zgoda?
- Zgoda. - Margaret nawijała na palec pasmo włosów. - Czy to znaczy, że
nie możesz już tu mieszkać?
Elena rozejrzała się po biało-różowej sypialni- popatrzyła na pluszaki na
półkach, małe biureczko, konia na biegunach, który kiedyś należał do niej.
- Tak, to znaczy, że nie mogę już tu mieszkać - odparła cicho.
- Kiedy mi tłumaczyli, że idziesz do mamusi i tatusia, powiedziałam, że
też chcę tam iść.
- Och, maleństwo. - Elena zamrugała. - Jeszcze nie czas, żebyś tam szła.
Nie możesz. Ciocia Judith bardzo cię kocha i byłaby samotna bez ciebie.
Margaret przytaknęła. Powieki same jej opadały. Ale gdy Elena położyła
ją z powrotem i nakryła kołdrą, Margaret zadała jeszcze jedno pytanie.
- A ty mnie nie kochasz?
- Oczywiście, że kocham. Ale ja sobie poradzę, a ciotka Judith potrzebuje
cię bardziej. I... - Elena odetchnęła, żeby się uspokoić, po czym spojrzała na
Margaret. Dziewczynka miała zamknięte oczy. Spała.
Och, głupia, głupia, pomyślała Elena, przedzierając się przez zaspy
śniegu na drugą stronę Mapie Street. Straciła okazję zapytać Margaret- czy
Robert był na obiedzie. Teraz było za pózno.
Robert. Jej oczy nagle się zwęziły. Podczas wizyty w kościele był na
zewnątrz- a psy nagle się wściekły. A dziś wieczorem kot Margaret oszalał,
chwilę po tym, jak samochód Roberta odjechał z ich podjazdu.
69
On ma sporo na sumieniu, pomyślała.
Ale melancholia odciągała jej uwagę od innej mocy. Wciąż wracała w
myślach do jasnego domu, z którego właśnie wyszła, i patrzyła na przedmioty-
których już więcej nie zobaczy. Wszystkie jej ubrania- drobiazgi, biżuteria - co
ciocia Judith z nimi zrobi? Nic już nie mam, pomyślała. Jestem nędzarką.
Elena?
Z ulgą rozpoznała głos w swojej głowie i charakterystyczny cień na
końcu ulicy. Podbiegła do Stefano, który wyciągnął ręce z kieszeni kurtki i
chwycił jej dłonie, żeby je ogrzać.
- Meredith powiedziała mi, dokąd poszłaś.
- Poszłam do domu - odparła Elena. Tylko tyle mogła powiedzieć, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl