[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siebie.
Jednak Brooke zachowała czujność. Stephanie nie była
najlepsza, jeśli chodzi o skrywanie uczuć, Brooke bardzo
szybko doszła do tego, że ona też ma o coś pretensje do jej
siostry. Tylko O co? Stephanie ani słówkiem nie wspomniała
o swoich problemach i Brooke mogła się tylko domyślać, że
Alyssa odbiła jej kiedyś faceta. A może nawet pani!
Potwierdzał to sposób, w jaki Steph spoglądała na Jacka,
kiedy ten pojawiał się na krótko w salonie.
Tego wieczora też szybko zniknął z pola widzenia.
- Jack zrobił się taki romantyczny - szepnęła przyjaciółka.
- Od razu widać, że mu na tobie zależy. Jak to osiągnęłaś?
Ten temat nie należał do jej ulubionych i dlatego Brooke
ociągała się z odpowiedzią. Najpierw wstała, żeby otworzyć
okno, a potem przez chwilę wdychała świeże, wieczorne
powietrze. Nad Comfort wciąż wisiały chmury, ale prognoza
na następny dzień była optymistyczna.
- Wiesz, to chyba z powodu tego wypadku - odrzekła w
końcu. - Kiedy człowiek staje oko w oko ze śmiercią, zaczyna
lepiej rozumieć, co tak naprawdę czuje...
Stephanie wypiła łyk herbaty.
- Tak, ty również bardzo się zmieniłaś.
- Ja też mam takie uczucie - potwierdziła Brooke. -
Jakbym nagle zaczynała zupełnie nowe życie.
Steph zerknęła na nią podejrzliwie, ale zaraz się uspokoiła,
widząc wyraz jej twarzy. Pewnie bała się, że Alyssa znowu
zaczęła z niej kpić.
- No i masz faceta - dodała z zazdrością.
- Ty też znajdziesz sobie kogoś - pocieszyła ją Brooke. -
Tylko nie wiem, po co się trzymasz tego Cullena. Przecież
wiesz, że to nie ma sensu.
Stephanie potrząsnęła swoimi bujnymi, kasztanowymi
włosami, które związała w koński ogon. W jej orzechowych
oczach pojawił się strach.
- Przynajmniej mam towarzystwo - zaczęła się tłumaczyć.
- Mogę z nim chodzić na imprezy...
- Na pewno znalazłby się ktoś inny, lepszy. - Brooke
pochyliła się lekko w jej stronę.
- W Comfort? - prychnęła Stephanie. - Chyba żartujesz!
Wszyscy normalni faceci pożenili się przed trzydziestką!
- A Jack? - przypomniała jej.
- To wyjątek - mruknęła niechętnie Steph. Brooke
uśmiechnęła się do niej.
- Wiesz, co... Chciałabym cię poznać z kimś
interesującym z ośrodka.
Stephanie pokręciła głową.
- Przecież wiesz, że nie umawiam się z wczasowiczami -
powiedziała z wyrzutem.
Brooke nie miała na ten temat zielonego pojęcia.
- Dlaczego?
Przyjaciółka westchnęła, jakby setki razy omawiały ten
problem.
- Posłuchaj, Alysso, wszyscy wiedzą, że ty chcesz uciec z
miasteczka - zaczęła. - Ale ja uwielbiam Comfort. Nie
potrafiłabym żyć gdzie indziej! Poza tym mama nie
przeżyłaby mojej przeprowadzki - dodała takim tonem, jakby
to był ostateczny argument.
Brooke przypomniała sobie notatki siostry dotyczące
rodziny Cashów. Wyczuta w nich zazdrość siostry. Cashowie
byli idealną rodziną. Alyssa lubiła u nich bywać, a
jednocześnie przygnębiała ją atmosfera domu, w którym
wszyscy siÄ™ lubiÄ… i rozumiejÄ….
- No cóż, masz ograniczony wybór - westchnęła. Steph
skinęła głową.
- Tak, zwłaszcza że przecież nie młodnieję - rzekła
przygnębiona. - Cullen jest być może moją ostatnią szansą.
- A Tim? - zapytała Brooke.
Stephanie zmarszczyła z obrzydzeniem nosek.
- Tim ma w sobie tyle romantyzmu co zgniły kartofel -
mruknęła. - Już wolę Cullena, mimo wszystkich jego wad.
- Ale Tim mógłby być dobrym mężem i ojcem. Jest
odpowiedzialny i dba o swoich ludzi - Brooke próbowała
wyliczyć zalety Hogarty'ego.
- Dajmy już temu spokój - odrzekła Stephenie, wstając.
Było to dziwne, ponieważ zwykle mogła godzinami
rozmawiać o małżeństwach. - A tak swoją drogą, przywiozłam
ci wieniec nad drzwi. Ten stary wygląda już na mocno
przywiędnięty.
Sięgnęła po torbę, z której, wyjęła wspaniały wieniec z
polnych kwiatów. Następnie przeszły do drzwi frontowych,
zdjęły stary i zawiesiły nowy.
- Jest naprawdę piękny! - zachwyciła się Brooke. - Kiedy
masz czas, żeby to wszystko robić?
Stephanie wzruszyła ramionami.
- A co mam robić wieczorami? Lepiej czymś zająć ręce,
żeby już zupełnie nie pogrążyć się w czarnych myślach.
- Robisz je na sprzedaż?
Stephanie odrzuciła swoje bujne włosy i spojrzała na nią z
wyrzutem.
- Alysso, przecież wiesz, że robię je tylko dla przyjaciół!
- oburzyła się. - I mamie do kościoła.
Brooke zmieszała się trochę.
- Chyba wiesz, że moja pamięć w dalszym ciągu
przypomina szwajcarski ser - poskarżyła się. - Pewne rzeczy
pamiętam świetnie, a inne jakoś nie chcą do mnie wrócić.
Stephanie skinęła głową.
- Tak, mam wrażenie, że bardzo się zmieniłaś. Ale... tak
jest lepiej.
Brooke szybko zmieniła temat. Przez chwilę rozmawiały o
jutrzejszym dniu, umawiając się nieco wcześniej, a następnie
Stephanie pojechała do domu. Brooke stała przez jakiś czas na
ganku, patrząc na oddalający się samochód.
Cień rozejrzał się po ciemnym wnętrzu. Chyba wszystko
w porzÄ…dku.
To takie frustrujące, że Alyssa bawi się w najlepsze,
zamiast umierać z niepokoju. Nie, nic się nie zmieniła. Wciąż
prowadzi tę swoją grę, starając się skrzywdzić jak największą
liczbÄ™ ludzi.
- Poczekaj, księżniczko - szepnął mściwie. - Już nadszedł
czas ostatecznych rozliczeń.
Tak, Alyssa już niedługo pożałuje, że wybrała się na
spacer z Jackiem, zamiast pilnować swojego domu. Dostanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]