[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Napinasz się - skarciła go Louisa. - Musisz się odprężyć,
kochanie. Spróbuj wyobrazić sobie siebie jako puste naczynie, które
powoli wypełnia się powietrzem...
- Louiso - warknÄ…Å‚ Brody.
- Próbuję tylko pomóc. Joga to ćwiczenie ciała i umysłu...
- Przestań - błagał Brody.
Kate z trudem powstrzymywała się od śmiechu.
Brody, krzywiąc się, uwolnił lewą Stopę zaklinowaną wysoko na
prawym udzie. Odepchnął Louisę, która próbowała mu pomóc z
prawą stopą. Gdy tylko rozplatał nogi, zgiął się z bólu.
- Posłuchaj, jak oddychasz - ciągnęła Louisa. - Niespokojnie i
nierówno. Gdybyś mi pozwolił, pomogłabym ci w kontroli oddechu.
Musisz tylko nakazać splotowi słonecznemu...
Brody patrzył błagalnie.
99
RS
Julia pchnęła lekko siostrę do środka. Kate podeszła do klęczącej
na podłodze Louisy i wzięła ją za ramię.
- Myślę, że Brody potrzebuje trochę spokoju.
- Masz całkowitą rację-podchwycił szybko Brody.
- Ależ, kochanie - nalegała Louisa tym swoim lekko
schrypniętym głosem - mogę w mgnieniu oka zrobić porządek z
twoimi plecami, jeśli tylko...
- Nie - zaprotestował Brody. - Wszystko, czego potrzebuję, to,
jak powiedziała Kate, odrobiny spokoju.
- Jestem pewna, że nic mu nie będzie, Louiso.
Brody kiwnął potakująco głową i zmusił się do uśmiechu.
- Tak. Już... już czuję się lepiej,
- Uśmiech jest dobry zgodziła się Louisa, odpowiadając
Brody'emu uśmiechem, kiedy Kate prowadziła ją w kierunku drzwi,-
Uśmiech i kontrola oddechu to zasadnicze składniki...
Kate zamknęła za nią drzwi. Obydwoje słyszeli jeszcze, jak w
drodze do wyjścia rozprawia o korzyściach płynących z jogi. Brody
przymknął oczy, westchnął i pokręcił głową.
- Zrób mi przysługę.
- Mam pomóc ci się podnieść?
- Podnieść się? %7łartujesz? Może już nigdy mi się to nie uda.
Może nigdy nie będę w stanie się ruszać. Nie. Chodzi o to, żebyś
skreśliła ten idiotyczny kurs jogi z mojej listy.
Kate uklękła przy Brodym, unosząc kąciki ust w uśmiechu. -
JesteÅ› pewny?
100
RS
- Uważasz to za zabawne? mruknął.
- Nie, Oczywiście, że to nie jest zabawne - zaprzeczyła
nieszczerze.
- Boli mnie - poskarżył się, po czym powoli, z wysiłkiem obrócił
siÄ™ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ na brzuchu.
- Przykro mi. - Kate poczuła się winna, że rozbawiła się jego
kosztem.-Mogłabym ci jakoś pomóc?
- Myślę, że mogłabyś pomasować mi plecy.
- Może wolałbyś, żebym wezwała kręgarza? Lyle Goldsmith ma
gabinet w mieście. Jestem pewna...
- O co chodzi, Kate? Boisz się, że znów stracisz panowanie nad
sobą? - zażartował.
- Daj spokój, Brody.
- Przecież mówię tylko, że jeśli nie możesz się powstrzymać
Od...
- Może masz problemy z plecami, ale z pewnością twoje ego
pozostało nienaruszone.
- U nasady kręgosłupa.
- Nie jestem w tym zbyt dobra.
- Może mój problem polega na zbytniej pewności siebie, ale twój
na zbyt małej.
- Tak się składa, że jestem wyjątkowo pewna siebie - spierała
siÄ™. - Tylko nie wtedy, kiedy chodzi o& .
- Mężczyzn? uśmiechnął się pożądliwie Brody.
- Masaż.
101
RS
- Może się okaże, że jesteś w tym lepsza, niż sądziłaś.
- Dość tego, Brody - ucięła, dając za wygraną. - Gdzie cię
boli?
- Zacznij od dołu i posuwaj' się ku górze. Albo zacznij od góry i
posuwaj się do dołu.
Kate uklękła obok niego. Zacisnęła wargi. Do licha,
rzeczywiście obawiała się dotykać go, wchodzić w intymny kontakt z
jego ciałem. Co będzie, jeśli straci kontrolę nad sobą? Znów?
Nie. To idiotyczne. Trzeba się wziąć w garść. Przecież jest
rozsądną kobietą i już postanowiła, że nie chce wplątywać się w
romanse. Zwłaszcza z takimi mężczyznami jak Brody Baker. Jeśli on
sądzi, że może po prostu wpakować się w jej życie i wywrócić je do
góry nogami...
To prawda, na myśl o tym, że on i Louisa Carpenter zabawiają
się tutaj, ogarnęła ją zazdrość, a ściślej oburzenie. Słuszne oburzenie.
To było niestosowne, nierozważne, w złym guście. I odczuła to jak
policzek, po tym, jak wypełnił jej gabinet tulipanami i poezją.
Ale oni się nie zabawiali. A więc myliła się co do Brody'ego. Do
diabła z nim! Byłoby o wiele łatwiej, gdyby się nie myliła. Dlaczego
nie mógł być taki jak inni mężczyzni? Wtedy, obrażona, mogłaby
machnąć na niego ręką. To uczyniłoby jej życie o wiele prostszym.
- Myślę, że powinnaś naciskać trochę mocniej - zażartował. Na
razie nie dotknęła go nawet palcem:
Zaciskając zęby, położyła dłonie na jego plecach i mocnymi,
kolistymi ruchami zaczęła wbijać palce w mięśnie. Jęknął cicho.
102
RS
- Widzisz, mówiłam ci, że trzeba wezwać kręgarza.
- Nie, nie. Zwietnie sobie radzisz. .
- Masz rzeczywiście napięte mięśnie - przyznała po chwili.
- Myślałaś, że kłamię? %7łe to sposób, by cię uwieść?
- A co miały znaczyć te kwiaty? - spytała, uświadamiając sobie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]