[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Więc dlatego Shaykhron skłamał o Slikhu  mruknął
Conan.
 Tak. Slikh leży w lochu pod pałacem i jutro zostanie
oddany na tortury i śmierć.
Twarz Conana nie zmieniła wyrazu, ale oczy pociemniały i
nabrały złowrogiego blasku.
 Zaprowadzisz mnie dziś w nocy do kwatery Ammada  Jego
zmniejszone zrenice
zdradzały śmiertelne zamiary.
 Nie, on śpi pomiędzy wojownikami, sprawdzonymi
żołnierzami pustyni. Jest ich zbyt
dużo, nawet dla takiego wojownika, jak Zaprowadzę cię do
Slikha!
Strona 51
Howard Robert E - Conan władca miasta.txt
 Co ze strażnikiem ukrytym na korytarzu?
 Ten pokój jest połączony tajemnym przejściem z lochami.
Nie zobaczy, jak
opuszczamy tę komnatę. Do czasu mojego odejścia nic
otworzy drzwi, a także nie wpuści
nikogo do środka.
Odciągnęła arras na ścianie naprzeciw drzwi i nacisnęła
arabeskowy deseń. Fragment
ściany obrócił się do środka, odsłaniając wąskie schody
wijące się w dół i ginące w
nieprzeniknionej otchłani.
 Pan myśli, że niewolnicy nie znają jego sekretów 
szepnęła.  Chodz. Podniosła i
zapaliła małą lampkę oliwną. Trzymając ją wysoko w
szczupłej dłoni, ruszyła w dół,
zamykając jednocześnie ścianę za nimi. Schodzili do
momentu, kiedy Conan ocenił, że są już
głęboko pod pałacem. Natknęli się na poziomy, wąski
korytarz odchodzący od stóp schodów.
 Jesteśmy teraz pod jednym z zewnętrznych ogrodów 
powiedziała.  Jeden z
niewolników, który planował ucieczkę z Shalhizaru pokazał
mi to tajne przejście.
Planowałam ucieczkę wraz z nim. Ukryliśmy tu broń i
żywność. Został schwytany i poddany
torturom. Umarł nie zdradzając mnie. Oto miecz, który tu
ukrył.
Przerwała i zaczęła szperać w jakiejś niszy. Wyciągnęła
klingę i wręczyła ją Conanowi.
Wziął miecz, wierząc, że będzie potrzebował takiej broni
przed ucieczką.
Parę chwil pózniej dotarli do ciężkich, obitych żelazem
drzwi. Laara, gestem nakazując
ostrożność, przyciągnęła Conana i pokazała mu malusieńką
szczelinę do podglądania 
Spojrzał na dość szeroki korytarz, którego jedna ściana
była zapełnię pusta z wyjątkiem
pojedynczych hebanowych drzwi, niezwykle ozdobionych, z
solidnym ryglem, zaś na drugiej
widniał szereg drzwi do cel. Korytarz nie był długi.
Widział jego koniec również zakończony
ciężkimi drzwiami. Ozdobne, oliwne lampy wisiały w
pewnych odstępach i rzucały łagodne
światło.
Przed jedną z ceł stał strażnik w błyszczącym pancerzu,
ozdobionym piórami hełmie i z
szablą w ręku. Miał orli nos, czarną brodę i arogancką
postawę pewności siebie i siły.
Strona 52
Howard Robert E - Conan władca miasta.txt
Palce Laary zacisnęły się na ramieniu Conana.
 Slikh jest w celi, przed którą on stoi  wyszeptała. 
Zabij go w ciszy. On nie ma
łuku i jest dumny ze swojej umiejętności posługiwania się
szablą. Nie krzyknie aż do
momentu, kiedy zda sobie sprawę, że jest pokonany. Wyżej
nie usłyszą dzwięczenia stali.
Conan zważył w dłoni ostrze, które mu dała  długa,
turańska atol, lekka, ostra jak
brzytwa do cięć i nie zakrzywiona, dobra do pchnięć.
Miecz miał tę samą długość co broń
strażnika.
Conan otworzył tajne drzwi i wkroczył na korytarz.
Spostrzegł zarośniętą twarz Slikha
spoglądającą zza krat za Irańczykiem, Conan nie odezwał
się wychodząc z ukrycia, ale
niewidoczne zawiasy zgrzytnęły i przeciwnik odwrócił się
szybko jak kot, warcząc ze
zdumienia, rzucając dzikie spojrzenie i natychmiast
zaatakował z determinacją pantery.
Conan spotkał się z nim w pół drogi. Dzikooki Slikh,
trzymający kraty aż do zbielenia
kłykci, i dziewczyna, skulona w otwartych drzwiach, byli
świadkami gry mieczy, która
zagotowałaby krew królów.
Jedynymi dzwiękami były szybkie, przyciszone, pewne
kroki, zgrzyty i uderzenia stali o
stal, i oddechy walczących. Długie, lekkie ostrza
migotały iluzorycznie w łagodnym świetle.
Wydawały się żywe, jak języki węży, wysuwające się i
błyskające, stanowiły jedno z ludzmi,
którzy się nimi posługiwali, połączone nie tylko z ręką,
ale i z umysłem. Dla dziewczyny było
to oszałamiające i niepojęte. Slikh jednak, wychowany z
mieczem w dłoni, rozumiał i
doceniał wspaniałą zręczność, która iskrzyła tu w
błyskawicznych zawiłościach walki, na
przemian zamierał i rozpalał się obserwując oszałamiającą
wspaniałość pojedynku.
Przed Irańczykiem wiedział, kiedy równowaga wisząca na
włosku, załamała się; poczuł
nieuniknione nadejście decydującego momentu. Usta
Irańczyka otworzyły się w dzikim
rozpoznaniu klęski i rozpaczliwym postanowieniu zabrania
wroga ze sobą. Koniec nadszedł
nim Slikh zdał sobie sprawę z jego bliskości. Głośniejszy
dzwięk ostrzy, błysk stali, który
zmylił oko próbujące je śledzić  migający miecz Conana
Strona 53
Howard Robert E - Conan władca miasta.txt
wydawał się lekko popieścić szyję
wroga w przelocie  i już Irańczyk z głową nie całkowicie
odciętą od tułowia leżał w kałuży
krwi. Umarł bez słowa.
Conan stał nad nim przez chwilę, z mieczem poplamionym
karmazynowymi nitkami. Miał
rozdartą koszulę, jego muskularna pierś opadała i
podnosiła się swobodnie. Tylko cienka
warstwa potu błyszcząca na czole, zdradzała wysiłek
niedawnych zmagań.
Pochylając się zerwał pęk kluczy z pasa umarłego. Zgrzyt
żelaza w zamku wydawał się
wyrwać Slikha z transu.
 Conanie jesteś szalony, jeśli przyszedłeś do tego
gniazda żmij! Kto nauczył tego diabła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl