[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czuła do innego mężczyzny.
Więc bierz, szeptała w myśli, choćbym miała zapłacić
najwyższą cenę.
Jej palce lekko drżały, kiedy ściągnęła mu przez głowę
koszulę. Następnie, w błogim zachwycie, położyła ręce na
jego piersi.
Ciepła i silna. Opanowywał się resztkami sił. Wiedziała
o tym, nawet gdy jej palce powędrowały do góry, wzdłuż
szerokich barków, i potem w dół, po napiętych mięśniach
ramion. Usłyszała delikatne, zwierzęce mruczenie, by po
chwili zorientować się, że dobywa się ono z jej własnego
gardła.
Podniosła na niego oczy i zobaczyła w nich szok zmiesza
ny z zachwytem.
- Robiłam to wcześniej... w moich snach.
- Prawie z takimi samymi rezultatami. - Chciał, żeby je-
160 OCZAROWANI
go głos zabrzmiał oschle, ale posłyszał w nim coś, co go
zdumiało. Aagodnie, wydał sobie polecenie, ją trzeba trakto
wać łagodnie i delikatnie. - Czy teraz posuniesz się dalej niż
w snach, Rowan, i będziesz się ze mną kochać?
W odpowiedzi podeszła jeszcze bliżej, wspinając się na
palce, żeby ich usta mogły się spotkać. Już samo to było tak
piękne, że podniósł ręce i mocno ją objął.
- Trzymaj się - wyszeptał.
Poczuła, jak zadrżało powietrze, usłyszała szelest wiatru.
Jakby się unieśli w górę, zawirowali, po czym, zatoczywszy
się, wpadli w ten sam rytm, w jedno bicie serca. Zanim do
końca ogarnął ją autentyczny strach, zanim zdążyła mu to
wyszeptać drżącymi wargami, leżała pod nim, zanurzona
w miękkim i delikatnym jak obłok łożu.
Otworzyła powoli oczy i zobaczyła belki na suficie i stru
mień dziennego światła.
- Ale jak to...
- Sprawiłem to dla ciebie, Rowan. - Dotknął wargami
szczególnie wrażliwej skóry na jej szyi. - To magia. Mam jej
jeszcze wiele w zanadrzu.
Zauważyła, że są w jego łóżku. W mgnieniu oka przenieśli
się z jednego pomieszczenia do innego. A teraz jego ręce...
och, słodki Boże, jak to możliwe, by zwyczajny dotyk skóry
wywoływał takie uczucie?
- Oddaj mi swoje myśli. - Jego głos był chrypiący, a ręce
lekkie jak powietrze. - Pozwól, żebym ich dotknął, i odkryj
mi siebie.
Otworzyła swój umysł, chwytając łapczywie oddech, gdy
oprócz jego rozpalonego ciała i dotyku rąk zobaczyła obrazy
wydobywające się z oparów jej świadomości, ukazujące ich
OCZAROWANI 161
oboje, splecionych razem w ogromnym, przepastnym łożu,
skąpanych w świetle letniego poranka.
Teraz każde doznanie odbijało się i powracało, jakby ty
siąc srebrnych luster jaśniało w jej sercu. A on jednym tylko
pocałunkiem, długim i oszałamiającym, poprowadził ją ła
godnie na sam szczyt.
Westchnęła z rozkoszy, oniemiała z zachwytu, kiedy jej
ciało wzniosło się na sam wierzchołek. Gdzieś pierzchły
wszystkie jej myśli, przekształcając się w niewyrazną, skom
plikowaną mozaikę barw, która równie szybko się rozpłynęła,
gdy musnął zębami jej ramię.
Jej nagłe, nieoczekiwane otwarcie się, całkowita i bez
warunkowa kapitulacja oraz zatracenie we własnej zmysło
wości sprawiły, że nie miała szans. Wreszcie mógł brać,
rękami i ustami, zachłannie i bez umiaru. Miękkie, jedwabi
ste ciało, białe jak księżyc, delikatne krągłości i subtelne
zapachy.
Zwierzę, które tłukło się w jego ciele, domagało się dzia
łania pełnego gwałtu i przemocy, pochwycenia jej mocną
ręką i brutalnego zanurzenia się w niej. Nie odmówiłaby mu.
Wiedząc o tym, poskromił dziką bestię i ofiarował jej samą
czułość.
Poruszała się pod nim, wzdychając tylko cicho i prężąc się
z rozkoszy. Jej ręce buszowały bez skrępowania po jego cie
le, rozpalając go, wzniecając w nim pożar. Kiedy uniósł gło
wę, jej ciemne oczy napotkały jego wzrok.
I rozchyliła powoli wargi w uśmiechu.
- Tak długo czekałam, żeby się tak poczuć. - Podniosła
rękę i wsunęła palce w jego włosy. - Nawet nie wiedziałam,
że na to czekam.
162 OCZAROWANI
To miłość czekała na niego.
Te słowa powróciły do Liama jak bicie werbli, ostrzeżenie
i podszept. Lekceważąc to, nachylił się znowu, by ująć war
gami jej pierś, a ona krzyknęła, gdyż ruch był nagły i nieco
szorstki.
A zaraz potem przymknęła oczy, a ręka, którą leniwie
przeczesywała jego włosy, zacisnęła się w pięść, przyciskając
go kurczowo do siebie. Pożądanie, jak szybka strzała, prze
szyło ją. Jego język znęcał się, przyprawiał o katusze, zęby
kąsały na granicy bólu. Poddała się temu i zadrżała ponow [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl