[ Pobierz całość w formacie PDF ]

warzywami. Po rozliczeniu się z panem Klemensem miałem wolne.
Pojechałem do  Forsterówki . Dziewczyny pod wodzą Magdy malowały pokoje w
 Forsterówce , a chłopcy robili to samo we współczesnym budynku. Rafał widząc
mnie dał mi tylko znak, żebym chwilę poczekał i pobiegł się przebrać.
128
- Co robisz wieczorem? - Magda zrobiła sobie przerwę i z pędzlem w dłoni, w
fartuchu ochlapanym farbą i czapce wykonanej z gazety podeszła do mnie.
- Jestem umówiony z Margeritą - odpowiedziałem. Magda obróciła się i chciała
odejść. Chwyciłem ją, objąłem i czule pocałowałem w czoło.
- Posłuchaj mnie - szeptałem jej do ucha. - To wszystko wkrótce się skończy i
będziemy mieli czas tylko dla siebie. Muszę się z nią spotkać, by do końca rozwiązać
zagadkÄ™. Zaufaj mi, proszÄ™!
- Obym tego nie żałowała - powiedziała Magda całując mnie w usta.
Rozległo się znaczące chrząknięcie. To wracał Rafał, roześmiany, że widzi mnie w
takiej komitywie z MagdÄ….
- Wrócimy za godzinę - zapowiedział. Wsiedliśmy do terenówki Rafała, wjechaliśmy
na asfaltówkę i skierowaliśmy się w lewo.
- Co u pana Ciupacińskiego? - zapytałem Rafała. - Dyrektor wciąż pędzi samotny
żywot rozbitka na Wybrzeżu Szkieletów?
- Zapomniałem o nim! - Rafał aż klepnął się w udo. - No nic, pózniej do niego
zadzwonię. Jest ładna pogoda, więc pewnie chłopaki z przystani już ściągnęli jacht i
zabrali Ciupacińskiego. Czułem, że coś dziś jest za spokojnie.
Rafał skręcił w prawo na dziurawą drogę, na której asfalt zastąpiły betonowe płyty.
Dojechaliśmy do zamkniętej bramy. Jej pordzewiały blachy, siatka rodem z ostatnich
kilkunastu lat kontrastowała z czystą czerwienią murów otaczających dawny folwark.
Wysiedliśmy i przeszliśmy przez furtkę na środek gospodarstwa.
Jedynym ciekawym architektonicznie budynkiem był tu dom wybudowany na
przełomie wieków, obok którego była pergola z rzędu kolumn połączonych drewnianą
kratą. Długie budynki folwarczne zostały przebudowane i nosiły ślady wielu remontów
i modernizacji. Wszystko było pozamykane i wokół panowała cisza.
- Nie, to nie może być to miejsce - stwierdziłem.
- Dlaczego? - dopytywał się Rafał.
- Nie potrafię ci tego tak wprost wyjaśnić. Podpowiada mi to intuicja i coś jeszcze...
Pan Klemens zapamiętał, że schron ze skarbami był pod Górą Mew, tam z
Wolfgangiem weszli pod ziemię i tam słychać było wybuchy. Myślę, że wskazówki ze
stelli mają podpowiedzieć, jak odszukać wejście awaryjne, dostępne tylko dla
wtajemniczonych.
Jeszcze jakiś czas chodziliśmy między dawnymi stajniami, garażami i wróciliśmy do
samochodu. Pojechaliśmy do  Forsterówki . Rafał poprowadził mnie pod bramę
dawnych koszar SS. Za drucianą siatką biegał wielki pies, a na krześle siedział strażnik
z firmy ochroniarskiej pilnujący opuszczonych budynków. Po wojnie budynki były
wykorzystywane między innymi jako ośrodek wypoczynkowy, a teraz był pomysł, by
był to zakład leczniczy dla dzieci. Miałyby tu doskonałe warunki, zwłaszcza do
organizowania zielonej szkoły czy sanatorium dla alergików, na których zdrowie
dobrze wpływają lasy sosnowe i jod morskiego powietrza.
Koszary składały się z dwóch budynków. Ten po lewej był zajmowany przez
żołnierzy, a ten po prawej przez instruktorów i oficerów. Między nimi był mur z
zadaszeniem służący jako łącznik i rodzaj placu apelowego. Rafał pokazał
ochroniarzowi legitymację społecznego konserwatora zabytków i mogliśmy zwiedzić
koszary.
129
Najpierw weszliśmy do części przeznaczonej dla zwykłych żołnierzy. Na parterze
znajdowały się stołówka, dwie sale wykładowe i świetlica z wciąż doskonale
utrzymanym parkietem. Dwa kolejne piętra były przeznaczone na sypialnie i łazienki.
Wnętrza były zdewastowane, nie zachowało się tu nic z oryginalnego wyposażenia.
Część oficerska była w lepszym stanie. Za drzwiami wejściowymi były drugie,
wahadłowe. Na wprost znajdowała się klatka schodowa z ładnie wyrzezbioną
balustradą. Korytarz w prawo prowadził do kantyny i pokojów biurowych. Wyżej były
sypialnie. Na koniec weszliśmy do świetlicy na parterze. Stały tu jeszcze stary kredens,
zegar i kominek. Zciany były wyłożone modrzewiową boazerią. Kiedy przyglądałem
się temu wszystkiemu, poczułem szybsze bicie serca. Kolejny raz intuicja
podpowiadała mi, że tu właśnie znajduje się rozwiązanie zagadki. Rafał poprowadził
mnie do okna wychodzącego w stronę Góry Mew.
- Widzisz to? - wskazał na nasyp ziemi wyglądający jakby pod nim znajdowała się
tunel z kolebkowym sklepieniem. - To mnie intryguje. Przecież przy koszarach
powinien być schron przeciwlotniczy, a takiego tu nie ma. Piwnice mają bardzo grube
mury i mogły dać schronienie, ale...
- Ten pagórek wygląda na sztucznie usypany - dopowiedziałem. - Chodzmy już -
zaproponowałem.
Podziękowaliśmy ochroniarzowi za pomoc i wyszliśmy za bramę koszar. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl