[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sami ruszyliście w głąb Nieznanych Regionów? Dobrze wiedzieliście, że już się wam nie przyda,
więc ją opuściliście. To dlatego wróciła do Zakonu i oddała się pod osąd Rady.
- Tego nie widziałem w twoim raporcie. To fakty czy tylko spekulacje?
Jej milczenie było wystarczającą odpowiedzią.
- Nawet jeśli to, co mówisz, jest prawdą - kontynuował Revan - to ja nie jestem już tym
samym człowiekiem. Czy słusznie wciąż winisz mnie za tamte zbrodnie?
- Chalarax nigdy nie zmienia koloru swoich plam - mruknęła pod nosem.
Revan był zbyt pochłonięty analizowaniem uzyskanych właśnie informacji, by zareagować
na jej wypowiedz. Odcięcie się od Mocy przez Meetrę wyjaśniałoby, czemu nie mógł wyczuć jej
obecności. A to oznaczało, że mogła nadal żyć. I że wiedziała o czymś, co mogłoby mu pomóc w
zrozumieniu znaczenia jego wizji.
- Wiesz, dokąd się udała? - zapytał. - Muszę z nią porozmawiać.
- Czy nie skrzywdziłeś jej już wystarczająco? - zapytała Atris. - To twoja wina, że
sprzeciwiła się Radzie i zdradziła Zakon. To twoja wina, że przeszła na Ciemną Stronę i została
wygnana. To twoja wina, że odcięła się od Mocy. Dla Jedi to los gorszy od śmierci!
- Byłem bliższy śmierci niż większość istot - odparował Revan. - I mogę cię zapewnić, że to
nieprawda.
- I tym się różnimy - parsknęła pogardliwie Atris. - Ja żyję dla Mocy. Ty żyjesz dla siebie
samego.
Revan wzruszył ramionami, wiedząc, że dysputa filozoficzna nie pomoże mu w znalezieniu
Meetry.
- Cokolwiek o mnie sądzisz - powiedział - nie przymusiłem Meetry do niczego. Sama
dokonywała wyborów, i teraz to do niej powinna należeć decyzja, czy chce ze mną znów
porozmawiać. Do niej, nie do ciebie. Jeżeli wiesz, gdzie jest, musisz mi powiedzieć.
- Nie rozmawiałam z nią od czasu procesu - odparła przez zaciśnięte zęby Atris, a Revan
wyczuł, że mówi prawdę. - Nie wiem, dokąd się udała, i mam nadzieję, że nigdy jej już nie zobaczę.
Wygnana zdradziła Zakon, tak jak i ty. Nie jesteś tu mile widziany. Wracaj do domu, do swojej
żony. - Ostatnie słowo Atris wypowiedziała z takim jadem, że prawie się zakrztusiła.
- No, no, no. - Pogroził jej palcem Revan. - Nie ma emocji. Jest spokój.
Jej usta wykrzywił grymas, odwróciła się na pięcie i wybiegła z sali. Revan poczekał, aż
ucichną jej kroki na schodach, a potem powoli opadł na fotel.
Skoro Atris już sobie poszła, mógł uchylić swojej sarkastycznej maski. Pomimo tego, co
powiedział Mistrzyni Jedi, nadal czuł się odpowiedzialny za los Meetry. Nie chciał, by Atris
cieszyła oczy jego poczuciem winy, ale teraz, kiedy był sam, emocje zaczynały brać górę. Utracił
większość konkretnych wspomnień na temat Meetry, przypominał sobie tylko oderwane kawałki.
Należała jednak kiedyś do grona jego najbliższych przyjaciół i nadal czuł łączące go z nią silne
więzy emocjonalne.
Osunął się na fotelu i ukrył twarz w dłoniach. Spodziewał się, że z oczu popłyną mu łzy, ale
tak się nie stało. Czuł po prostu pustkę i odrętwiający żal. Po kilku minutach odetchnął głęboko,
wziął się w garść i wstał. Wyszedł z Archiwum i ruszył schodami w dół.
Przybył do Zwiątyni w poszukiwaniu dawnej przyjaciółki w nadziei, że Meetra pomoże mu
zrozumieć sny dręczące go nocami. Ale trafił w ślepy zaułek i poznał ponurą prawdę o kobiecie
nazywanej teraz WygnanÄ… Jedi.
- Nic dziwnego, że nie lubię tu przychodzić - burknął pod nosem, przemierzając dziedziniec
w kierunku wyjścia.
ROZDZIAA 6
Od misji na Hallion minął tydzień. Dzięki codziennym dawkom kolto rany Scourge a się
zagoiły i nawet połamane żebra zdążyły się zrosnąć. Za to jego duma i pewność siebie nadal
szwankowały. Misja zakończyła się powodzeniem, ale sprawy potoczyły się o wiele mniej gładko,
niż Lord Sithów by sobie życzył. W dodatku raport, który Sechel złożył Darth Nyriss, bez wątpienia
przejaskrawiał każdy z błędów popełnionych przez Scourge a.
Sith desperacko szukał sposobu, by wyładować swoją frustrację. Dziś nareszcie czuł się
dość dobrze, by wstąpić do sali treningowej na dawno zaniedbany sparing fechtunku. Rzadko
odpuszczał sobie ćwiczenia na dłużej niż dwa, trzy dni, bo wiedział, że jego życie często może
zależeć od umiejętności szermierczych.
Sala treningowa miała w tym czasie innych użytkowników, żaden z nich jednak nie był
godnym przeciwnikiem do sparingu. Scourge owi niewiele dałoby starcie z pierwszym lepszym
żołnierzem Murtoga. Nawet sam dowódca straży nie stanowiłby prawdziwego wyzwania dla
doskonale wyszkolonego Lorda Sithów.
Zamiast szukać odpowiedniego przeciwnika, Scourge zdecydował się po prostu przećwiczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl