[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rosło mu z dumy.
- Mój syn! - powiedział głośno i poczuł ciężar olbrzymiej winy. Tym
razem wobec Rose. Czy porzucił ją w potrzebie? Czy to mogło być
powodem jej samobójstwa?
Boże, ależ on w życiu narozrabiał, ilu ludzi skrzywdził, najbardziej
krzywdząc siebie! Co musi teraz zrobić, żeby odkupić winy?
Z niepokojem patrzył na Travisa, który niby to się bawił, ale właściwie
tylko kręcił się po podwórku smutny i samotny. %7ładen uśmiech nie pojawił
się na jego twarzy. A przecież taki chłopiec powinien mieć towarzystwo,
biegać z rówieśnikami, bawić się w chowanego, grać w piłkę...
A przede wszystkim powinien mieć ojca, który byłby dla niego wzorem,
przykładem do naśladowania. Tego zadania nie udzwignie samotna
kobieta, a poza tym Daisy ma zbyt wiele na głowie, by mogła dużo czasu
poświęcać Travisowi.
Kael zaczął się zastanawiać, czy dobrze postąpił, żądając próby krwi.
Powiedzmy, że okaże się, iż jest ojcem chłopca.
Co powie Travisowi i jak ten przyjmie wyjaśnienia na temat
nieobecności ojca przez siedem lat? Szkoda, że on i Daisy tak się rozstali.
Powinni być razem!
A jeśli w wyniku jego starali Daisy go zaakceptuje, wybaczy mu, uzna,
że dojrzał i jest odpowiedzialny, to może wówczas mogliby zostać rodziną?
On, Daisy i Travis...
Jednak odrzucił tę myśl. To się nie uda. Uparła się, że będzie
wychowywać syna siostry sama... Daisy nie jest bez winy. Gdyby go przed
siedmioma laty zawiadomiła...
Z całego tego chaosu myśli zaczęła się wyłaniać smutna prawda:
sytuacja jest niezwykle skomplikowana i nie ma prostej recepty na jej
rozwikłanie. I fakt pozostaje faktem, że nie byłaby skomplikowana, gdyby
on przed laty zachował się odpowiedzialnie.
Początek był taki piękny. Choć przez całe życie mieszkał tuż obok
Pszczelej Farmy i znał Daisy Hightower, gdy oboje byli jeszcze dziećmi,
dostrzegł w niej kobietę, dopiero gdy miała szesnaście lat. Było to kilka
miesięcy przed tragiczną śmiercią jej rodziców.
Wykonywał jakieś polecenie ojca w pobliżu płotu Pszczelej Farmy, gdy
zobaczył Daisy zajętą czymś w pasiece. Nawet z odległości kilkudziesięciu
metrów widział, że to jest na pewno Daisy. Rose nie interesowała się
pszczołami. Z opuszczonymi na ramiona długimi rudymi włosami, w
zwiewnej sukience, w porannym słońcu Daisy wyglądała jak najpiękniejsza
z pozaziemskich zjaw. I coś nuciła. Kael uznał, że w życiu nie widział
piękniejszej istoty.
Nonszalanckim krokiem - zawsze był bardzo pewny siebie i zadziorny -
podszedł do płotu i wykrzyknął:
- Cześć, ślicznotko!
Posłała mu spojrzenie, które przepędziłoby mniej przedsiębiorczego
chłopaka.
- Może powinienem był powiedzieć: Cześć, panno z zadartym nosem"?
Daisy zignorowała zaczepkę. Kael przeskoczył przez płot.
- Nieproszony wszedł pan na cudzą posesję, panie Carmody!
Kael stał z szeroko otwartymi ustami zachwycony obrazkiem, jaki miał
przed oczami: nad Daisy, niby nad królową, krążył rój pszczół.
- I co pani w związku z tym zrobi, panno Hightower? - zapytał i ruszył
w jej kierunku.
Podniosła głowę, ich spojrzenia skrzyżowały się i wówczas poczuł coś
bardzo dziwnego, czego nie nazywał jeszcze miłością. Jeszcze nie!
- Chyba nie ma pan odwagi zaczepiać moich pszczół. To mogłoby się
dla pana zle skończyć.
Przez wszystkie poprzednie lata byli oczywiście po imieniu. Teraz, w
pierwszym dniu uświadomienia sobie własnej dojrzałości, najpierw
ironicznie, a potem z wielkÄ… powagÄ… przeszli na pan" i pani".
- Pani chyba żartuje? - spytał.
- Tak pan sądzi? - odparła poważnie.
- Nie poszczułaby pani pszczołami sławnego ujeżdżacza byków.
- Dlaczego nie, jeślibym go przyłapała na mojej posesji.
- To właśnie ja.
- Zna pan słowo skromność"?
- Zna pani powiedzenie dąć w swoją trąbkę"?
Daisy podniosła oczy do nieba, a potem odwróciła się do Kaela plecami.
Szybko podbiegł i stanął przed nią.
- Czy naprawdę można pszczołom kazać, żeby kogoś użądliły?
- Mam to zademonstrować?
Nie był na tyle odważny, by przyjąć wyzwanie, więc zrejterował
machnąwszy lekceważąco ręką, ale od tej chwili nie potrafił przestać
myśleć o Daisy Hightower. Zaczął ją nachodzić kilka razy w tygodniu,
prosząc o randkę. Zbywała go, tłumacząc się brakiem czasu. Pomagała
rodzicom na farmie, starała się o najlepsze oceny w szkole, aby móc pójść
do wybranego college'u. A poza tym jej rodzice należeli do pokolenia,
które córkom, nie mającym jeszcze siedemnastu lat, nie pozwalało na
chodzenie z chłopakami. Ale Kael był uparty i wreszcie Daisy powiedziała
mu szczerze, że nie jest zainteresowana kimś na tyle głupim, iż ryzykuje
życie, by wdrapać się na kark byka. Okazywała mu chłód, utrzymywała
dystans i nigdy, ale to nigdy nie stosowała żadnych kobiecych gierek. Gdy
próbował z nią flirtować, brała do ręki książkę i udawała, że zagłębia się w
lekturze.
- Jesteś nieśmiała czy po prostu niegrzeczna? - zapytał któregoś dnia, bo
nie przestał nagabywać dziewczyny, która opanowała wszystkie jego
myśli.
- Niegrzeczna - odparła bez chwili wahania.
- Wszystkie inne dziewczyny uważają, że jestem wspaniały -
poinformował ją z dumą.
- Czy znasz określenie arogancki głupek"? - spytała.
- Nie mów tak, Daisy. Nie jestem taki znowu okropny.
- To jest tylko twoja opinia.
- Umów się ze mną, a zmienisz swoją.
- JesteÅ› zbyt pewny siebie, Kaelu Carmody!
- Bardzo ciÄ™ proszÄ™! - przy mila! siÄ™ jak szczeniak.
- Wiesz co? Mam pomysł. Idz na randkę z Rose. Nie wiem dlaczego, ale
Rose uważa, że jesteś wspaniały.
- Nie chcę randki z Rose. Chcę się spotkać z tobą.
- Dlaczego, przecież wszyscy ubiegają się o randkę z moją siostrą.
- Janie.
- Dlaczego? Jesteśmy do siebie podobne jak dwie krople wody. Pomyśl,
że to ja...
- Ja wcale nie chcę się z tobą umówić tylko dlatego, że jesteś taka
piękna...
- Ooo! No to po co?
- Bo mnie intrygujesz... i przyciÄ…gasz. A poza tym lubiÄ™ wyzwania.
Daisy po raz pierwszy się roześmiała.
- Jeśli zgodzę się na jedną randkę z jednym drinkiem, to czy dasz mi
potem spokój?
Kael podskoczył, rzucił do góry kapelusz i wydał dziki okrzyk radości.
Radość trwała jednak krótko. Nim zdążył pójść z Daisy na drinka w
drugstorze Hilleya, jej rodzice zginęli w wypadku.
Przez kilka tygodni zostawił Daisy w spokoju, nie chcąc zakłócać
żałoby. Potem pojawił się któregoś dnia na progu Pszczelej Farmy,
oferując jej pomoc przy pszczołach. Tak jak się tego spodziewał, Daisy
odmówiła, ale Rose i ciotka Peavy przydzielały mu konkretne czynności,
po których wykonaniu zostawał na domowych kolacjach. W końcu i Daisy
zaczęła na nim polegać, chociaż nigdy by się do tego nawet przed sobą nie
przyznała.
Skulony przy płocie, obserwując Travisa, Kael uśmiechnął się do siebie
na wspomnienie szczęśliwych i właściwie beztroskich dni.
Po paru minutach na ganek wyszła Daisy i zawołała Travisa na kolację.
Kaelowi aż dech zaparło. Jaka ona piękna! Jaka silna. Nie poddaje się
żadnej przeciwności. Wymarzona żona.
Daisy ujęła się pod boki i obróciła w kierunku pasieki. Wtedy dopiero
ujrzał na jej twarzy głęboki niepokój. Usta miała zaciśnięte, czoło
zmarszczone. Kael gotów był zrobić wszystko, by na tej twarzy wywołać
uśmiech. Pomyślał, że bardzo ją kocha i że wszystko inne jest mało ważne,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]