[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Revell dowie się, dlaczego musiała opuścić Kalkutę, odwróci się od niej.
Nie oczekiwała, że tym razem wesprze ją, postępując honorowo i lojalnie.
Miło jest rozmawiać o cudach, ale nie można Uczyć, że dzięki nim życie
zmieni siÄ™ na lepsze.
Jak dawniej czuła się mocno związana z Revellem. Można by
pomyśleć, że znów są młodzi i szaleńczo zakochani, jakby nic na świecie nie
było ważniejsze od wiecznie żywej magii, która ich oboje urzekła. Sara
chciała czuć się jak przed laty, choćby tylko przez kilka dni. Marzyła, by
dzielić te przeżycia z Revellem. Machinalnie dotknęła palcami ust,
wspominając jego pocałunek. Obiecał przyjść do sali balowej, żeby pomóc
jej i Clarissie w rozwieszaniu girland z ostrokrzewu i ustawianiu
papierowych słoni. Pewnie już czeka na nie... na nią.
Gdy Clarissa włoży suche ubranie, proszę ją sprowadzić na dół. Tam
się spotkamy ciągnęła lady Fordyce. Kazałam zaprzęgać. Pojedziemy
saniami do Peterborough Hall.
Sara natychmiast podniosła głowę, wracając do rzeczywistości.
Do Peterborough Hall? powtórzyła zdziwiona. Clarissa i ja
miałyśmy dekorować salę balową.
57
RS
Jutro będzie na to dość czasu. Lady Fordyce uśmiechnęła się,
szczerze zadowolona, że uporała się z kolejnym domowym problemem.
Czekając na urzeczywistnienie drugiej części mego planu, zamierzam
trzymać panią jak najdalej od wszelkich pokus związanych z osobą lorda
Revella, nawet jeśli to oznacza podwieczorek w towarzystwie tej odrażającej
Lucy Peterborough. Jej córka jest znośna, więc Clarissa się z nią pobawi.
Ależ milady! zawołała Sara, rozczarowana i zbita z tropu. Co z
gośćmi? Tyle obowiązków! Naprawdę nie musi pani...
Muszę. Lady Fordyce ujęła jej dłoń i poklepała delikatnie.
Zawsze była pani uosobieniem wszelkich cnót, więc nie życzę sobie, żeby
coś się w tej kwestii zmieniło.
Sara wiedziała, że zmiana już nastąpiła.
Proszę spojrzeć, panno Blake powiedziała Clarissa. Cofnęła się o
parę kroków, ujęła się pod boki i podziwiała wspólne dzieło. Moim
zdaniem jest ślicznie.
Masz rację przyznała Sara, rozglądając się po sali balowej. Nie
mogę się doczekać, kiedy twoja mama to zobaczy.
Przez cały ranek dekorowały ogromne pomieszczenie, komenderując
trzema lokajami, którzy wieszali girlandy z ostrokrzewu nad zwieńczeniami
podłużnych luster. Gałęzie umieszczono również na kredensach oraz nad
czterema symetrycznymi kominkami. Tu i ówdzie zatknięto pędy bukszpanu
o lśniących, zielonych listkach. Czerwone i białe wstążki z kokardami
stanowiły dekorację wyczyszczonych do blasku spiżowych kandelabrów
wiszących pod sufitem. Wstęgami opleciono również balustradę niewielkiej
galeryjki dla orkiestry.
Papierowy łańcuch zrobiony przez Revella zdobił front fortepianu.
Służba przeniosła instrument z salonu do sali balowej na wypadek, gdyby
58
RS
damy zapragnęły grać, zastępując na chwilę zawodowych muzyków. Wśród
zieleni rozmieszczone były zwierzęta wykonane z papieru istna arka
Noego w angielskim lesie. Nie ulegało wątpliwości, że po zapaleniu
woskowych świec efekt będzie cudowny, wprost magiczny. Sara i Clarissa
miały powód do dumy, podobnie jak lady Fordyce. Należało uznać za
pewnik, że zarówno goście zaproszeni na bal, jak i wszyscy sąsiedzi będą o
tym wydarzeniu rozmawiać przez całą zimę.
Sara od rana zerkała na drzwi, ale Revell nie przyszedł. Nic dziwnego.
Z podsłuchanej rozmowy służących wynikało, że wszyscy dżentelmeni
pojechali o świcie na polowanie.
Westchnęła i pokiwała głową, szydząc ze swej naiwności i złudnych
nadziei. Tęskniła za nim. O to chodziło, prawda? Ostatnia doba dłużyła jej
się bardziej niż sześć lat rozłąki. Z powodu wczorajszych odwiedzin w
Peterborough Hall po wspólnym ścinaniu ostrokrzewu nie widziała się z
Revellem ani przez moment. Tego właśnie życzyła sobie jej lordowska
mość. Sara dostatecznie długo przebywała w Ladysmith, aby wiedzieć, że
gdy pani domu coś sobie wbije do głowy, nikt nie zdoła jej powstrzymać.
Teraz uznała, że musi chronić Sarę przed umizgami lorda Revella, i by
postawić na swoim, gotowa była zapewne osiodłać mu konia i osobiście
dopilnować, żeby pojechał na polowanie.
Możemy poszukać kostiumu dla pani? zapytała Clarissa,
podskakując z radości. Dzień przed Bożym Narodzeniem była już w
świątecznym nastroju. Pani codzienne sukienki nie nadają się na
maskaradę. %7ładna nie jest odpowiednia. Dziś trzeba wyglądać inaczej.
Będzie pani śliczna jak dobra wróżka albo królewna z bajki, albo... sama nie
wiem, ale kostium musi być przepiękny.
59
RS
Sara przejrzała się w podłużnym lustrze, groznie zmarszczyła brwi i
skrzywiła się wymownie.
Suknia sprzed wieku to za mało, żeby mnie zmienić w księżniczkę.
Podczas balu maskowego wszystko jest możliwe upierała się
Clarissa. Chwyciła dłoń Sary i pociągnęła ją ku drzwiom. Chodzmy,
panno Blake. Strych to najcudowniejsze miejsce w całym domu... Albert,
nie!
Młody Fordyce stał w drzwiach sali balowej, a grupka panów tłoczyła
się za nim, zerkając ciekawie do środka. Wszyscy mieli na sobie stroje do
konnej jazdy: krótkie surdury, jasne bryczesy i wysokie buty mokre od
topniejącego śniegu. Ich twarze były zaczerwienione od mrozu.
Nie, nie, nie! krzyczała rozpaczliwie Clarissa, wymachując bratu
rękami przed nosem. Proszę nie wchodzić. Jeszcze nie teraz! To ma być
niespodzianka! Wielki sekret, rozumiesz?
Tylko zerkniemy, dobrze? przymilał się Albert, odsuwając drobne
ramionka. Inni śmiało zaglądali do środka. Opowiadałem wszystkim, że
sala balowa będzie wyglądać niesamowicie podczas dzisiejszej maskarady,
są więc ogromnie zaciekawieni.
Zepsułeś niespodziankę poskarżyła się Clarissa. Głos jej drżał,
jakby lada chwila miała wybuchnąć płaczem. Wszystko na nic.
Sara podbiegła i przytuliła dziewczynkę.
Nic się nie stało zapewniła, mimo że najchętniej udusiłaby Alberta
za ten wybryk. Przecież nic nie widzieli. Dopiero wieczorem przy
zapalonych świecach zobaczą nasze dzieło i będą zdumieni.
Młoda blondynka w różowej sukni z muślinu przepchnęła się przez
tłum, wybiegła na środek sali i okręciła się kokieteryjnie. Sara rozpoznała
60
RS
domorosłą śpiewaczkę o marnym głosiku, której niedawno musiała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]