[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sposoby, aby dał jej ten uśmiech.
Przyciągnął ją do swojego torsu. Czuła się tam bezpiecznie, przyciśnięta do jego serca.
- Nie doceniłam cię. Byłam taką suką.
Kiedy nie pospieszył się, żeby ją uspokoić, zaśmiała się. Mikhail nie był pochlebcą.
- A kim byłem ja? Jakimś dupkiem który próbował pogrozić ci liną?- powiedział.- Nie
jestem dobry w zalotach.
- Zaloty? To było właśnie to?
- Czy nie robiÄ… tego tak inni ludzie?
Był doskonale śmiertelnie poważny. Ten facet rzeczywiście miał poczucie humoru.
Podpierając się na łokciu, odgarnęła włosy z jego oczu.
- To jest prawdziwe, prawda?
Złapał jej rękę i ucałował dłoń. Ciepłe światło w jego oczach mówiło uwierz.
- A warunki o których mówiłeś... możesz z nimi żyć?
- Nie nazwałbym tego inaczej.
- Ale knyaz powinien wziąć żonę. Aby wyprodukowała jego spadkobierców.
- Nie potrzebuję tego, żeby być szczęśliwym - leniwie okrążył jej pierś swoim palcem
wskazującym.- Wszystko czego chcę, to ciebie. Dokładnie tak, jak jesteśmy teraz.
- Ale twoja rodzina będzie się domagać, żebyś się ożenił...
- Powie się im to, co będą musieli wiedzieć. Będą mnie wspierać cokolwiek wybiorę.
- Aatwo powiedzieć, ale pamiętam twoją matkę.
Mikhail roześmiał się głośno. Brzmiał jak foka z gruzlicą. Potrzebował więcej praktyki.
Dodała inny element do jej listy zadań.
- Co zrobisz z Dominickiem?- spytał.
- Obedrę go żywcem.
Mikhail chrząknął z dezaprobatą. Wobec tego faceta była między nimi niezgoda.
- Nie wiem co z nim zrobię - wyznała.- Zależy to od tego dlaczego to zrobił, a nie dowiem się
zanim się stąd nie wydostaniemy. Chcesz znowu sprawdzić drzwi?
- Nie chcę nigdzie iść.
Alya wyciągnęła się na całą długość, wyginając kręgosłup, starając sobie przypomnieć
kiedy ostatnio czuła się tak dobrze.
- Przypuszczam, że musimy dokończyć wiązanie krwi.
- I mam pytania - obrócił się i podniósł porzuconą maskę.- Pytania do tych twoich rzeczy.
Jak je używasz.
Nawet po obejrzeniu go w niewoli nie mogła temu uwierzyć. Nie mogła uwierzyć, że nadal
był ciekaw, że mógłby chcieć zrobić to znowu.
- Dlaczego chcesz wiedzieć?
- Cóż, po pierwsze chciałbym wiedzieć dlaczego trzymasz piętnaście pudełek upchniętych
w szafie.
- Och, mój słodki niewinny.
Rozdział XV
Dominick zasadził sam siebie przed drzwiami.
- Nie można im przeszkadzać.
- Do diabła z tobą. Zamknąłeś mojego brata w piwnicy...
- Wraz z moim księciem.
- Dokładnie. Pochowałeś mojego brata w piwnicy ze Złą Czarownicą z Zachodu.
- Gregor - Maddy położyła dłoń na jego ramieniu.- Posłuchaj go.
- Nie pozabijali się nawzajem, jestem pewien. Słyszałem jak się śmieją.
- Mikhail nigdy się nie śmieje - powiedział Gregor.
Maddy polubiła przystojnego porucznika Alyi i nie sądziła, żeby kłamał. Jeśli Alya Adad
zatrudniła takiego mężczyznę jak on, nie mogła być wcale taka zła. Ale Gregor był w tym
momencie strasznie niecierpliwy, przez całą drogę do Los Angeles był na krawędzi,
martwiąc się o Mikhaila i całą rodzinę. Coś musiało się stać, i to szybko.
Gregor chwycił za wiertarkę.
- Ja nie czekam. Nie ufam tej popieprzonej swatce jakÄ… jesteÅ›.
Dominick podszedł z podniesioną pięścią.
Maddy wsunęła się pomiędzy nich.
- Dominick, potwierdzasz, że muszą wyjść prędzej czy pózniej, prawda? Dlaczego nie
teraz?
- Jeśli teraz są szczęśliwi, chcę żeby tak zostało. Niech wsiąknie to do ich twardych głów, że
pasujÄ… do siebie nawzajem.
- Myślisz, że to dobre parowanie?- powiedziała Maddy.
- Pani Faustin, znam swojego księcia.
Zcisnęła go za rękę i wymienili uśmiech pełen zrozumienia. Napięcie rozwiązanie.
- To cudowne, ale nie mogą żyć w piwnicy przez resztę swojego życia. Pozwól Gregorowi
odkręcić drzwi. Jestem pewna, że Mikhail będzie chciał nas zobaczyć.
Dominick zgodził się niechętnie. Minęło dużo czasu, zanim otwarli drzwi. Biorąc pod uwagę
cały ten harmider, była zaskoczona - i nieco zmartwiona - że Mikhail nie podszedł i nie
porozmawiał z nimi przez drzwi.
Gregor odważył się zejść na dół jako pierwszy, przesuwając się ostrożnie i trzymając ją za sobą
na wyciągnięcie ręki. Dominick trzymał się na tyłach. Podejrzewała, że bał się
bardziej niż któreś z nich. Wąska klatka schodowa wpuściła ich do mrocznego pokoju,
bardzo skórzanego i czerwonego, jak drzwi powyżej. Pierwszą rzeczą jaką zauważyła
Maddy to strasznie wyglądająca klatka. Następnie to zbiór popękanych łańcuchów
zwisających z pękniętego sufitu.
- Słodki, pierdolony Jezu - wyszeptał Gregor.
Podążyła za jego spojrzeniem na podłogę i zobaczyła leżących koło siebie Mikhaila i śniadą
boginię leżących obok siebie w cudownej plątaninie ciał. Nie martwi, ale głęboko,
dogłębnie śpiących.
Spali w gniezdzie zrobionym z czegoś co wyglądało na jardy rozdrobnionej foli . Wokół nich
leżało pole szczątków zrobiony z seksualnych zabawek jakie Maddy mogła nazwać i takich,
których nawet nie mogła sobie wyobrazić.
Mikhail się uśmiechał.
Epilog
Sześć miesięcy pózniej, Central Park.
- Ten - Mikhail wskazał na mężczyznę spacerującego pięćdziesiąt metrów dalej. Alya
pochyliła się aby lepiej go zobaczył. Gałąz drzewa którą dzielili zatrzeszczała w proteście.
- Zbyt chudy.
- Grymasisz.
- Jestem głodna. Chcę kogoś, u kogo naprawdę będę mogła odkręcić kurek.
Podniósł nos sprawdzając powietrze.
- Znieg nadchodzi.
Alya podłapała zapach.
- Masz racjÄ™.
Kobieta z wózkiem przeszła pod nimi a następnie starsza pani z małym psem. Pies spojrzał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]