[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Chodz do naszego stolika i pozwól nam się poznać, słodka  powiedział, szczerząc się do
mnie.
Miał w uchu kilka kolczyków. Zastanawiałam się, co się z nimi dzieje w czasie pełni. Ale
niemal natychmiast zdałam sobie sprawę, że mam poważniejszy problem do rozwiązania.
Wyraz jego twarzy był zbyt oczywisty; mężczyzni nie patrzyli tak na kobiety, chyba że te
stały na rogu ulicy w kusych spodenkach i samym staniku. Innymi słowy  myślał, że jestem
Å‚atwa.
 Nie, dzięki  powiedziałam grzecznie.
Miałam dziwne, dziwne wrażenie, że to nie będzie koniec, ale z równym powodzeniem
mogłam spróbować. W Merlotte s często stykałam się z nachalnymi facetami, ale zawsze
miałam tam wsparcie. Sam nie tolerował gości, którzy obłapiali lub obrażali jego pracownice.
 Jasne, słoneczko. Przecież chcesz nas poznać  powiedział z uporem.
Po raz pierwszy w życiu żałowałam, że nie ma ze mną Bubby.
Za bardzo się przyzwyczaiłam, że ludzi, którzy mi przeszkadzają, spotyka smutny koniec. I
może za bardzo się przyzwyczaiłam do tego, że ktoś rozwiązuje moje problemy za mnie.
Pomyślałam o nastraszeniu wilkołaka przez czytanie mu w myślach. Byłoby łatwo  jak na
wilkołaka, przypominał otwartą księgę. Ale jego myśli nie tylko były nudne i mało
zaskakujące (pożądanie, agresja), dochodził do tego też fakt, że jego gang szukał dziewczyny
wampira Billa i wiedzieli, że jest ona barmanką i telepatką, a gdyby odkryli, że jestem
telepatką& Cóż&
 Nie, nie chcę z wami siedzieć  powiedziałam stanowczo.  Zostaw mnie w spokoju.
Ześlizgnęłam się ze stołka, żeby uniknąć bycia uwięzioną w jednej pozycji.
 Nie masz tu żadnego faceta. A my jesteśmy prawdziwymi facetami, skarbie.  Wolną
ręką wskazał na siebie. Och, czarująco. To sprawiło, że naprawdę się napaliłam.  Sprawimy,
że będziesz zadowolona.
 Nie sprawiłbyś, że będę zadowolona, nawet gdybyś był Zwiętym Mikołajem 
powiedziałam, z całej siły stając na jego stopie.
Co mogłoby dać jakiś skutek, gdyby nie nosił butów motocyklowych. Ponieważ jednak
nosił  byłam bliżej złamania sobie szpilki, niż zrobienia mu krzywdy. W myślach
przeklinałam sztuczne paznokcie, bo przez nie ciężko było złożyć dłoń w pięść. Miałam
56
zamiar uderzyć go wolną ręką w nos; taki cios naprawdę boli. Musiałby mnie puścić.
Warknął na mnie, naprawdę warknął, kiedy szpilka wbiła mu się w stopę, ale nie puścił.
Wolną ręką chwycił mnie za ramię, a jego palce wbiły się w nagą skórę.
Starałam się być cicho, mając nadzieję, że sytuacja rozwiąże się bez większej awantury,
ale tego było już za wiele.
 Puszczaj!  wrzasnęłam, podejmując heroiczną próbę kopnięcia go w jaja.
Jego spodnie były ciężkie, a do tego obszerne, więc nie mogłam dobrze wycelować. Ale
sprawiłam, że się cofnął i, chociaż jego paznokcie wcześniej wbijały się w moje ramię, puścił
mnie.
Po części zawdzięczałam to też faktowi, że Alcide chwycił go za kark. Poza tym do akcji
wkroczył pan Hob, w tej samej chwili, kiedy członkowie gangu pojawili się przy barze, żeby
wspomóc kumpla. Goblin, który wpuścił nas do klubu, pracował też jako bramkarz, to się
zdarza. Chociaż wyglądał na bardzo niskiego faceta, z łatwością objął ramionami talię
motocyklisty i go podniósł. Motocyklista zaczął drżeć, a po barze rozszedł się zapach
palonego ciała. Chuda barmanka włączyła wentylator, co bardzo pomogło, ale i tak
słyszeliśmy krzyki motocyklisty przez cały czas, kiedy był wyprowadzany wąskim
korytarzem, którego nie zauważyłam wcześniej. Musiał prowadzić na tył budynku.
Potem rozległ się głośny huk, krzyk i ponownie taki sam huk. Najwyrazniej tylne drzwi
baru zostały otwarte, a sprawca zamieszania wyrzucony.
Alcide odwrócił się, żeby stanąć twarzą w twarz z kumplami motocyklisty, kiedy ja nadal
drżałam za jego plecami. Ze śladów, które na moim ramieniu zostawiły paznokcie
motocyklisty, płynęła krew. Potrzebowałam trochę Neosporinu17, którego babcia używała w
przypadku wszystkich urazów, kiedy odmawiałam Campho-Phenique18. Ale te drobne zabiegi
w ramach pierwszej pomocy musiały zaczekać. Wyglądało na to, że zaraz rozgorzeje inna
walka. Rozejrzałam się w poszukiwaniu broni i zauważyłam, że barmanka wyciągnęła kij
baseballowy i położyła go na barze. Uważnie przyglądała się całej sytuacji.
Wzięłam kij i stanęłam koło Alcide a. Uniosłam odpowiednio tę broń i czekałam na
kolejny ruch wilkołaków. Mój brat, Jason, nauczył mnie  obawiam się, że na podstawie
własnego doświadczenia, którego nabył w licznych walkach w barach  że powinnam wybrać
jednego z nich i uderzyć go kijem w kolano, które wydawało się łatwiejszym celem niż
głowa. To z pewnością by go powaliło.
Nagle ktoś wszedł na teren ziemi niczyjej między wilkołakami a mną i Alcide em. To był
ten niski wampir, rozmawiający wcześniej z człowiekiem, którego umysł był zródłem tak
nieprzyjemnych informacji. Miał może pięć stóp i pięć cali wzrostu19, jeśli liczyć razem z
butami, był też drobnej budowy. Sądziłam, że kiedy umarł, musiał mieć niewiele ponad
dwadzieścia lat. Gładko ogolony i bardzo blady, miał oczy w kolorze gorzkiej czekolady, co
kontrastowało z rudymi włosami.
 Panienko, przepraszam za te nieprzyjemności  powiedział delikatnie, z wyraznym
południowym akcentem. Nie słyszałam tak wyraznego akcentu, odkąd moja prababcia umarła
dwadzieścia lat temu.
 Przepraszam za zmącenie spokoju tego baru  powiedziałam, przywołując tyle godności,
ile mogłam, biorąc pod uwagę, że trzymałam kij baseballowy. Instynktownie zdjęłam szpilki,
żeby móc walczyć. Wyprostowałam się, kiedy przerażenie minęło, i zwróciłam głowę w jego
stronę, żeby okazać szacunek.
 Powinniście już wyjść  powiedział niski mężczyzna, zwracając się do grupy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • policzgwiazdy.htw.pl