[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rączkowo, rozprawiali, śpiewali, pan burmistrz straszył ich swoją od-
wagą, pan kasjer grał na gitarze, zupełnie jak w rzeczywistości. Ta tyl-
ko była różnica, iż między .zgromadzonymi widziałem jakiś cień, niby
owego człowieka, którego na próżno pan sekretarz szukał za oknem.
Chciałem go wskazać matce, ale nie mogłem podnieść ręki. Cień tym-
czasem snuł się po pokoju, cichy, nieujęty i dla nikogo oprócz mnie
niewidzialny.
Potem wszystko znikło, a gdym otworzył oczy, zobaczyłem przed
kominem Aukaszowę, która śmiejąc się do mnie bezzębnymi ustami,
mówiła: .
Oho! już ci się chce zbytków...
To był ranek. Anim się spostrzegł, żem już przespał noc po zaba-
wie.
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
97
Z LEGEND DAWNEGO EGIPTU
Patrzcie, jak marne są ludzkie nadzieje wobec porządku świata; pa-
trzcie, jak marne są wobec wyroków, które ognistymi znakami wypisał
na niebie Przedwieczny!...
Stuletni Ramzes, potężny władca Egiptu, dogorywał. Na pierś mo-
carza, przed którego głosem pół wieku drżały miliony, padła dusząca
zmora i wypijała mu krew z serca, siłę z ramienia, a chwilami nawet
przytomność z mózgu. Leżał, jak powalony cedr, wielki faraon na skó-
rze indyjskiego tygrysa, okrywszy nogi triumfalnym płaszczem króla
Etiopów. A surowy nawet dla siebie, zawołał najmędrszego lekarza ze
świątyni w Karnaku i rzekł:
Wiem, że znasz tęgie lekarstwa, które albo zabijają, albo od razu
leczą. Przyrządz mi jedno z nich, właściwe mojej chorobie, i niech mi
się to raz skończy... tak albo owak.
Lekarz wahał się.
Pomyśl, Ramzesie szepnął że od chwili twego zstąpienia z
wysokich niebios Nil wylewał już sto razy; mogęż ci zadać lekarstwo,
niepewne nawet dla najmłodszego z twoich wojowników?
Ramzes aż usiadł na łożu.
Muszę być bardzo chory zawołał kiedy ty, kapłanie, ośmie-
lasz się dawać mi rady! Milcz i spełnij, com kazał. %7łyje przecież trzy-
dziestoletni wnuk mój i następca, Horus. Egipt zaś nie może mieć
władcy, który by nie dosiadł wozu i nie dzwignął oszczepu.
Gdy kapłan drżącą ręką podał mu straszne lekarstwo, Ramzes wy-
pił je, jak spragniony pije kubek wody; potem zawołał do siebie naj-
słynniejszego astrologa z Tebów i kazał szczerze opowiedzieć, co tam
pokazujÄ… gwiazdy.
Saturn połączył się z księżycem odparł mędrzec co zapowiada
śmierć członka twojej dynastii, Ramzesie. Złe zrobiłeś pijąc dzisiaj le-
karstwo, bo puste są ludzkie plany wobec wyroków, które na niebie
zapisuje Przedwieczny.
Naturalnie, że gwiazdy zapowiedziały moją śmierć odparł
Ramzes. I kiedyż to może nastąpić? zwrócił się do lekarza.
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
98
Przed wschodem słońca, Ramzesie, albo będziesz zdrów jak no-
sorożec, albo twój święty pierścień znajdzie się na ręku Horusa.
Zaprowadzcie rzekł Ramzes cichnącym już głosem Horusa do
sali faraonów; niech tam czeka na moje ostatnie słowa i na pierścień,
ażeby w sprawowaniu władzy ani na chwilę nie było przerwy.
Zapłakał Horus (miał on serce pełne litości) nad bliską śmiercią
dziada; ale że w sprawowaniu władzy nie mogło być przerwy, więc
poszedł do sali faraonów, otoczony liczną zgrają służby.
Usiadł na ganku, którego marmurowe schody biegły w dół, aż do
rzeki, i pełen nieokreślonych smutków przypatrywał się okolicy.
Właśnie księżyc, przy którym tliła się złowroga gwiazda Saturn,
złocił spiżowe wody Nilu, na łąkach i ogrodach malował cienie ol-
brzymich piramid i na kilka mil wokoło oświetlał całą dolinę. Mimo
póznej nocy w chatach i gmachach płonęły lampy, a ludność pod
otwarte niebo wyszła z domów. Po Nilu snuły się łódki, gęsto, jak w
dzień świąteczny; w palmowych lasach, nad brzegami wody, na ryn-
kach, na ulicach i obok pałacu Ramzesa falował niezliczony tłum. A
mimo to była cisza taka, że do Horusa dolatywał szmer wodnej trzciny
i jękliwe wycie szukających żeru hien.
Czemu oni tak się gromadzą? spytał Horus jednego z dworzan,
wskazując na niezmierzone łany głów ludzkich.
Chcą w tobie, panie, przywitać nowego faraona i z twoich ust
usłyszeć o dobrodziejstwach, jakie im przeznaczyłeś.
W tej chwili pierwszy raz o serce księcia uderzyła duma wielkości,
jak o stromy brzeg uderza nadbiegajÄ…ce morze.
A tamte światła co znaczą? pytał dalej Horus.
Kapłani poszli do grobu twej matki, Zefory, ażeby zwłoki jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]