[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zadzwonię - obiecałam.
- Wolę kupować w dziale damskim - tłumaczył tymczasem młody mężczyzna Monkowi. - W
męskich koszulach wyglądam jak utuczona lesba.
- Rzeczy dla kobiet wolno nosić wyłącznie kobietom.
- Skąd takie niemądre pomysły? Mieszkamy w San Francisco, mój słodki. W tym mieście
połowa mężczyzn nosi biustonosze i stringi.
Mike przeszedł do wyjścia, mijając po drodze Mońka i jego klienta, który otaksował
przystojnego ochroniarza zainteresowanym spojrzeniem.
- Czy i ja dostanę wizytówkę? - odezwał się zalotnym głosem. - Ja też mogę potrzebować
pomocy.
Mike uśmiechnął się do niego uprzejmie.
- Wygląda pan na kogoś, kto świetnie potrafi o siebie zadbać.
- Mogę też zadbać o ciebie, słonko. Tylko daj mi szansę.
Mike nie zwolnił nawet kroku, udając, że nie słyszy. Młody człowiek odprowadził go tęsknym
wzrokiem i spostrzegł, że robię dokładnie to samo.
- Zdecydowanie rzucam dziś kluczyki pod samochód - powiedział do mnie. - A ty, kiciu?
Postanowiłam puścić pytanie mimo uszu.
- Mogę w czymś doradzić? - zapytałam.
- On kupuje rzeczy w złym dziale - nie ustępował Monk.
Mężczyzna położył jedną rękę na biodrze i wygi^ się pretensjonalnie, a palcem drugiej ręki
pogroził Monkowi.
- Hola, hola, czy pan czasem nie jest homofobem?
Monk zaprzeczył ruchem głowy.
- Jestem totalfobem.
Pobiliśmy rekord. Skończyliśmy dzień i nikt nas nie wyrzucił z pracy. Miałam ochotę to
uczcić.
Kusiło mnie, żeby zatelefonować do Mike'a i poprosić o odprowadzenie mnie do samochodu,
ochronę przed rabusiami, gwałcicielami i malkontentami, a potem może jeszcze o zaproszenie na
obiad. Jednak z nieopuszczającym mnie na krok Monkiem proszenie Mike'a o ochronę wydawałoby
się bardziej absurdalne niż sam pretekst do tego, by się z nim zobaczyć.
Pomyślałam sobie, że może jednak wrzucę pod samochód kluczyki. Monk na pewno się tam
nie wczołga, żeby je odzyskać, ani też nie będzie miał nic przeciwko temu, żebym zatelefonowała
po kogoś, kto mógłby to zrobić.
Roztrząsając w myślach taką możliwość, minęłam straganik z parasolami.
Jakiś sprzątacz ustawił za nim swój kontener i zaczął opróżniać do niego zawartość koszów na
śmieci.
- Jest brudny - stwierdził Monk.
- To sprzątacz, panie Monk. Jeśli już ktoś się brudzi, to właśnie sprzątacz. Cały dzień sprząta i
czyści.
- Chodził na czworakach.
- Sądziłam, że docenia pan ludzi, którzy są staranni przy wykonywaniu swojej pracy.
Monk poruszył niezgrabnie ramionami, zadarł głowę i spojrzał zza straganu w stronę kamery
przemysłowej na piętrze.
- Powinnaś zadzwonić do Randy'ego - oznajmił.
- Dobry pomysł, panie Monk. Na pewno będzie mu miło, jeśli zadzwonimy do niego i
powiemy, jak świetnie poszedł nam pierwszy dzień w pracy. Sporo mu zawdzięczamy.
- Dziś wieczorem będziemy mieli okazję mu się odwdzięczyć.
- W jaki sposób?
- Będzie mógł dokonać wielkiego aresztowania.
- Boże. - Zatrzymałam się i spojrzałam na niego z napięciem. - Domyślił się pan, w jaki sposób
Bobowi Sebesowi udało się dokonać morderstw!
- Niestety nie. Ale pracuję nad tym.
- W takim razie o czym pan mówi?
- Oczywiście o skoku na jubilera - odpowiedział Monk.
- Jakim skoku?
- Mike i jego kompani z ochrony włamią się dziś w nocy do sklepu z biżuterią - oświadczył
Monk, kiwając głową w kierunku jubilera, którego właśnie mijaliśmy.
Obejrzałam się, spojrzałam na sklep jubilerski, a potem z powrotem na Mońka. Byłam
oszołomiona.
- Dlaczego pan tak uważa? - zapytałam.
- Wcale tak nie uważam. Ja to wiem. Nie widziałaś ich spodni?
- Nie każdy, kto ma brudne spodnie, automatycznie staje się przestępcą, panie Monk.
- Brud na zewnątrz oznacza brud wewnątrz. Poza tym obaj ochroniarze mieli brudne spodnie
na wysokości kolan i obaj mieli suche ręce.
- Zauważył pan, że Mike ma suche dłonie? - zadziwiłam się.
- Również u sprzątacza zauważyłem brudne kolana i suche ręce.
- Wciąż nie rozumiem, jak to wszystko może prowadzić do skoku na jubilera.
- Nocą cała galeria handlowa należy do Mike'a
1 jego kohorty. Już od jakiegoś czasu przekopują do jubilera tunel z nieczynnego sklepu po
prawej stronie. Tunel jest tak wąski, że można w nim chodzić tylko na czworakach, dlatego mają
suche dłonie i brudne kolana.
- Skąd pan wie, że włamanie ma nastąpić dzisiaj w nocy? - Ponieważ ochroniarz, którego
widzieliśmy w czasie lunchu, przesunął stragan o metr, zasłaniając nieczynny sklep przed polem
widzenia kamery przemysłowej. Nie myślałby o tym, gdyby skoku nie zaplanowano właśnie na
dzisiejszą noc.
Monk wyłożył szczegóły planu złodziejskiej szajki. Ochroniarze mieli obrabować w nocy
sklep, rotacyjnie chodząc po pasażu, aby każdy pojawiał się co jakiś czas w kamerze w różnych
miejscach galerii podczas dyżuru. W czasie obchodu ich twarze miały być lekko przesłonięte
czapkami lub starannie poustawianymi wcześniej przedmiotami, na przykład donicami z
roślinnością lub straganami.
Gdy ochroniarz będzie przechodził pod zasłoniętą kamerą obok nieczynnego sklepu,
niepostrzeżenie wślizgnie się do środka i zamieni się miejscami z czekającym tam na niego drugim
ochroniarzem, który będzie kontynuował obchód, tworząc wrażenie, że ochrona jest stale na
posterunku.
- Ale na końcu jeden z nich zostanie w pustym sklepie - powiedziałam. - Jak się stamtąd
wydostanie niezauważony?
- Wymknie się w miejscu zasłoniętym przed kamerą straganem z parasolkami i ukryje się w
podstawionym przez sprzątacza kontenerze na śmieci. Sprzątacz wróci potem i zabierze pojemnik
wraz
2 ukrywającą się w środku kohortą.
- Och, to będzie wielka kohorta - rzuciłam z przekąsem.
- To będzie wielki skok - powiedział Monk. - Kiedy jubiler odkryje rano włamanie do sklepu,
wszystkie ślady każą policji myśleć, że rabusie ukrywali się w pustym sklepie przez całą noc,
niezauważeni przez patrolujących galerię ochroniarzy, a wymknęli się z niego dopiero po otwarciu
sklepów, niepostrzeżenie wtapiając się w gęstniejący tłum.
- Ale czy starsze zapisy z kamery przemysłowej nad straganem nie wykażą, jak w ostatnich
tygodniach ochroniarze wchodzą do pustego sklepu i wychodzą z niego?
- Jestem pewny, że na starych nagraniach z kamer zapisali nowe i umieścili je w systemie z
odpowiednią datą. Dam głowę, że jeśli dokładnie porównamy taśmy z nagraniami, to dostrzeżemy
drobne niezgodności, na które nikt nie zwrócił uwagi.
Monk je zapewne dostrzeże, ale wątpiłam, aby dostrzegł je ktokolwiek inny, chyba że zostałby
wcześniej uprzedzony, czego szukać.
- Domyślił się pan tego dzięki zabrudzonym spodniom, suchym dłoniom i facetowi, który o
metr przesunął stragan z kolorowymi parasolkami?
- To było praktycznie przyznanie się do winy. Jeśli Randy obstawi dzisiaj w nocy Bayview
Mail, przyłapie szajkę na gorącym uczynku.
Wyjęłam z kieszeni wizytówkę Mike'a, przedarłam ją na pół i wyrzuciłam do dużego
pojemnika na śmieci.
Kompletnie nie znam się na mężczyznach.
Detektyw Monk i przełom
Zadzwoniłam do Dishera, ale nie miał czasu ze mną rozmawiać, ponieważ przebywał na
miejscu popełnienia przestępstwa w parku Golden Gate. Monk naturalnie zaproponował, żebyśmy
zatrzymali się po drodze w parku i osobiście przekazali Randy'emu dobrą nowinę.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, zapadał już zmierzch. Zaparkowałam na terenie parku pod
[ Pobierz całość w formacie PDF ]