[ Pobierz całość w formacie PDF ]
regułom.
A kto powiedział, że ty je ustalasz?
Słonko, jestem pieprzonym Ashtonem Hyde em.
Ach. Saylor pokiwała głową ze zrozumieniem.
Bawimy się w celebrytę& Pięknie.
To jak z Kopciuszkiem. Przechyliłem głowę
i bezradnie rozłożyłem ręce. Skoro pantofelek pasuje,
noś go.
Uważaj, bo Gabe Junior może się zaraz stać celem
lecącego pantofelka, a wszyscy wiemy, jak wrażliwy
jesteś na punkcie idealnego działania całego układu.
Parsknąłem i przewróciłem oczami.
Błagam, jakoś nie pamiętam, żebyś narzekała
wczoraj wieczorem albo dziś rano.
Mówisz jak męska dziwka.
Jestem twoją osobistą dziwką zauważyłem.
Wszystko dzieje się przecież w majestacie prawa.
O co chodzi z tą rozmową? Piersi niemal
wyskoczyły jej z biustonosza, kiedy skrzyżowała
ramiona, Czułem, że jeśli nadal będę tak rozproszony,
przegram bitwę, którą sam przecież zacząłem. Patrz na
mnie. Pstryknęła mi palcami przed nosem. Masz trzy
sekundy.
Zmywarka. Przyciągnąłem ją do siebie
zafascynowany delikatnością skóry. Nie załadowałaś
jej.
Bzdura. Wypuściła powietrze i wygięła się w łuk.
To twoja działka, sprawdz grafik na ten tydzień.
Sam go sporządziłem.
Ashtonie Hydzie, czy ty wydymasz wargi?
Nie zaprzeczyłem wbrew prawdzie.
A powiedz zaczęła Saylor dlaczego trzeba było
stworzyć grafik.
Rzuciłem jej gniewne spojrzenie.
Chyba nie dosłyszałam. Przyłożyła dłoń do ucha.
Mrucząc pod nosem, spuściłem wzrok i odparłem:
Bo piekę zbyt dużo ciasteczek, karmię cię nimi i nie
sprzątam po sobie w kuchni.
Właśnie. Pokiwała głową. Tak więc nie ma
o czym mówić.
Niezupełnie. Uśmiechnąłem się znacząco,
sięgnąłem do tyłu i rozpiąłem jej stanik. Znów jest.
Czyżby? Oparła ręce na biodrach, pozwalając,
bym gapił się na nią z rozdziawionymi ustami. Co
przez to rozumiesz?
Teraz możemy porozmawiać o tym, jaka jesteś
piękna. Pocałowałem ją w usta i się odsunąłem.
Seksowna. Skubnąłem zębami jej wargę. I jak
bardzo się cieszę, że kiedyś doczekam się ślicznej
księżniczki, która będzie wyglądała dokładnie jak jej
mama.
Uwodziciel westchnęła, gdy zsunąłem ostatni
skrawek materiału, który dzielił nas od siebie.
Zmiejąc się, wziąłem ją w ramiona i posadziłem na
kanapie. Całowałem się z nią i droczyłem na przemian,
aż była gotowa zbesztać mnie albo nawet uderzyć.
Zmusiłem ją, żeby się położyła.
Gabe& !
Kocham cię. Pochyliłem się nad nią, całując każdy
skrawek jej ciała i rozkoszując się ciepłem skóry.
Potrzebuję cię jęknęła.
Czułem, że płonę oto jak na mnie działała. Miałem
ochotę całymi dniami tylko się z nią kochać, nie tracąc
życia na drobiazgi. Ale kiedy o tym wspomniałem,
powiedziała, że jedynie prostytutki opierają karierę na
seksie.
Stwierdziłem, że odkąd jesteśmy małżeństwem, nie
ma to dla mnie znaczenia.
Odparła, że miałoby, gdyby pieniądze zmieniły
właściciela.
Uśmiechnąłem się, pocałowałem ją w szyję i powoli
w nią wszedłem. Nigdy nie znudzę się tym uczuciem
bycia jednością z ukochaną osobą.
Saylor jęknęła, gdy doprowadziłem ją na skraj
rozkoszy, a wtedy znowu zwolniłem.
Drażnienie się z nią, nawet w najbardziej intymnych
momentach, sprawiało mi prawdziwą frajdę.
Gabe! krzyknęła.
Głośniej! zachichotałem.
Ja&
Nie pozwoliłem, by dokończyła, zamykając jej usta
pocałunkiem. Chwilę pózniej jej ciało naprężyło się
niczym struna, a zaraz potem poczułem, jak wiotczeje.
Uważając, by nie przygnieść jej swoim ciężarem,
położyłem się obok.
Powiedz mi szepnęła jedną prawdziwą rzecz.
Kocham cię. Pocałowałem ją w policzek.
Poczucie wiecznego trwania dni takich jak te to dla
mnie za mało.
Podoba mi się taka prawda.
Tak, wiem. Otoczyłem ją ramieniem. Mnie też.
A ty? Jaką prawdę mi powiesz?
Odwróciła się w moją stronę.
Kiedyś, kiedy będziemy mieli dzieci& kiedy na
świat przyjdzie nasza mała księżniczka, myślę, że
powinniśmy dać jej na imię Kimmy.
Odebrało mi mowę. Pokiwałem tylko głową, czując,
że łzy napływają mi do oczu.
Myślę& myślę, że ona by się cieszyła.
Tak Saylor westchnęła. Ja też.
Ciszę przeciął dzwonek do drzwi.
Spanikowany zerwałem się na równe nogi, niemal
zrzucając Saylor z kanapy.
Kto tam? zawołała zwyczajnym głosem, podczas
gdy ja w pośpiechu szukałem ubrań. Natknąłem się
jedynie na skarpetki. Jak miałem się ubrać w skarpetki?
Bez jaj.
Pospieszcie się, strasznie tu zimno! krzyknęła
Lisa.
Cholera! Znalazłem spodnie i klapnąłem na tyłek,
poślizgnąwszy się na koszulce. Zerknąłem na Saylor, do
której zaczynało właśnie docierać, co się dzieje.
Wtorkowe taco! krzyknęliśmy jednocześnie.
Ej, wy tam! Pospieszcie się! Lisa uderzyła pięścią
w drzwi.
Wyluzuj! odkrzyknąłem.
Saylor westchnęła i drżącymi rękami zaczęła zapinać
spodnie.
Ja nie byłem tak szybki.
Byłem jak żółwik. Ha, nigdy nie pozbędę się tej
przeklętej ksywki.
Kiedy w końcu otworzyliśmy, napotkaliśmy wzrok
Wesa, Kiersten i Lisy.
Wes parsknął śmiechem na mój widok.
Stary, założyłeś koszulkę tył na przód. Witaj
w małżeństwie.
Obrzydliwe. Lisa okrążyła mnie szerokim łukiem.
Kiedy, gadając jedno przez drugie, wchodzili do
domu, spojrzałem na zachód słońca, ten sam, który
oglądałem każdego dnia. W ubiegłym roku
przypominał mi o tym, co straciłem. A teraz?
Przypominał mi o życiu.
Hej, idziesz? zawołała Kiersten.
Tak. Uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi. Idę.
Podziękowania
Dochody z pierwszych dwóch tygodni sprzedaży książki
zostaną przeznaczone na organizację non profit,
założoną na cześć wujka Joboba.
Pragnę podziękować Bogu za liczne
błogosławieństwa i za to, że każdego dnia mogę na
nowo przeżywać swój sen.
Zabierając się do pisania pierwszej książki z obecnej
serii Zatraceni, chciałam przybliżyć jedynie historię
Wesa. Jak wiecie, zainspirowała mnie walka, którą mój
wujek toczył z rakiem. Powodowana silnymi emocjami,
zdecydowałam, że nie tylko napiszę o tym książkę
i uczynię go jednym z bohaterów, lecz także przekażę
część dochodów na pokrycie kosztów leczenia.
Wujek Jobob jest teraz wolny od bólu. Odszedł
w listopadzie ubiegłego roku i choć bardzo przykro
było patrzeć, jak cierpi, cieszę się, że uwolnił się od tej
potwornej choroby, jaką jest rak. Wierzę, że mimo
wszystko zwyciężył, bo walczył do samego końca.
Jeśli chodzi o historię Gabe a, chciałam napisać
o czymś, co jest mi niezwykle bliskie. Mój wujek
pozostawił po sobie dwie córki. Jedna z nich, Kimmy,
jest upośledzona umysłowo, ale to również najsłodsza
ze znanych mi istot! Właśnie ona zainspirowała mnie do
stworzenia książkowej Kimmy, wokół jej postaci
osnułam tę opowieść. Dziękuję moim najbliższym za
zgodę na to, bym w swoich książkach wykorzystywała
prawdziwe postaci i wydarzenia.
Kiedy zaczynałam pisać Toxic, nie byłam pewna,
w jakim kierunku wszystko się potoczy. To znaczy,
wiedziałam, kim jest książkowy Gabe, ale obawiałam
się, że nie uda mi się opowiedzieć jego historii w taki
sposób, na jaki zasługuje. Miałam w głowie pewne
wyobrażenie, lecz z jakiegoś powodu nie potrafiłam
przelać go na papier. W końcu zrobiłam sobie kilka
tygodni przerwy i modliłam się. Naprawdę. Siedziałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]