[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ledwie to powiedziała, Su Ling zaczęła się gorączkowo zastanawiać, jaką tym razem znalezć
wymówkę. Potem w jej głowie narodził się plan ucieczki na motocyklu w siną dal, razem z wybranym
przez siebie Smokiem. Te marzenia przerwała jej Amanda.
- Naprawdę całowałaś się z panem Kurtzem?
Natychmiast odpędziła od siebie nieprzyzwoite myśli i chrząknęła zakłopotana. Co powinna teraz
odpowiedzieć?
- Uchylam to pytanie! - rzuciła z nieco wymuszonym uśmiechem, bo potrzebowała czasu, żeby
odpowiednio zaszufladkować swoje uczucia wobec Smoka czyli Mitcha, względnie pana Kurtza. - A
my, moja droga, musimy ustalić jakieś zasady dalszego współistnienia. Chętnie cię goszczę u siebie,
ale nie życzę sobie, żebyś wydzwaniała ode mnie do babci i użalała się nad sobą.
-To ona zadzwoniła do mnie! - zaprotestowała Amanda.
- W porządku, ale nie wmówisz mi, że na nic przy niej nie narzekałaś. A to, że siedzisz sama, a to że
masz dużo lekcji do odrabiania, a do jedzenia zostały ci same resztki po okropnym lunchu...
Amanda wykazała chociaż tyle przyzwoitości, że się zarumieniła.
- Posłuchaj, dziecko - ciągnęła tymczasem Su Ling -w życiu wszystko ma swoją cenę. W tym
przypadku za dobrą, domową kuchnię musiałabyś płacić przyzwoleniem na ingerencję w twoje życie
prywatne co do najdrobniejszego szczegółu. Ja akurat nie chcę żyć pod lupą całego naszego klanu,
więc jeśli wolisz domową kuchnię, zawsze możesz zamieszkać z babcią.
- Och, nie, ciociu Ling! - przeraziła się Amanda. - Wolę zostać z tobą!
- Też tak myślałam. - Przysunęła się do Mandy, bo przypomniała sobie, co radził jej Mitch. - Napisz
jeszcze raz pracę egzaminacyjną dla pana Kurtza, to pomyślimy, jak mogłabyś się rozerwać. Zgoda?
- Zgoda! - rozpromieniła się Mandy. - Chcesz teraz sprawdzić moją pracę domową z matematyki?
- Prawdę mówiąc, nie bardzo - roześmiała się Su Ling. -Myślałam raczej o lodach oblewanych
czekoladÄ….
Amandzie od razu rozjaśniły się oczy.
- Zwietnie, bo już zdążyłam zgłodnieć!
Upłynęły jeszcze ze dwie godziny, w czasie których szczerze ze sobą porozmawiały i najadły się
lodów z sosem czekoladowym, zanim Amanda pozwoliła sobie na komentarz:
- Myślę, że z panem Kurtzem tworzycie wspaniałą parę. Po tych słowach przezornie wycofała się do
sypialni,
a i Su Ling wolała nie wdawać się w polemikę. I bez tego nie przestawała marzyć, co mogliby teraz
robić ze wspomnianym panem Kurtzem.
*
Mitch ledwo zdążył spróbować podwójnej kawy z ekspresu, kiedy uświadomił sobie, że do hali
sportowej weszła Sue. Przeszły go ciarki, bo poczuł kompozycję zapachów imbiru i lilii, jakimi
zazwyczaj się perfumowała. Odwrócił się i zobaczył ją. Stała przyglądając się z boku rozgrzewającym
ćwiczeniom, jakie wykonywała Mandy. Miała na sobie grzeczny" granatowy kostiumik, a włosy
spięła w kok na czubku głowy. Pamiętał jednak, jaki temperament potrafiła zademonstrować w jego
ramionach i wiedział, że pod mundurkiem przykładnej urzędniczki kryje się wyjątkowo namiętna
kobieta.
Przymknął oczy i spróbował skupić się na przygotowaniach do sezonu rozgrywek siatkarskich.
Drużyna, która trenował, zdziesiątkowana grypą, szybko traciła swoją pozycję w lidze. Nie był jednak
w stanie myśleć o siatkówce po nocy wypełnionej fantazjami erotycznymi na kanwie miłych chwil
przeżytych z Sue na parkingu. Za-
miast zająć się szlifowaniem formy Mantry, planował już, jak wygospodarować sobie trochę czasu,
który mógłby spędzić z jej uroczą ciotką. A teraz jeszcze ta ciotka pojawiła się w sali gimnastycznej,
ba, zamiast tylko zamienić słówko z Amandą i wrócić do domu, usiadła na trybunie, aby przyjrzeć się
treningowi. Sam widok jej zmysłowych warg zanurzających się w porannej kawie wystarczył, aby
postawić go w stan gotowości. Zastanawiał się, jak długo mężczyzna może wytrzymać takie napięcie?
Właściwie powinien był trzymać się od niej z daleka, przynajmniej tak długo, dopóki trwał trening.
Jednak nie minęło kilka sekund, a już siedział przy niej na widowni.
- Dzień dobry! - przywitał ją, starając się zachować normalne brzmienie głosu.
- Cześć! - odpowiedziała, układając uszminkowane na czerwono wargi w kształt tego słowa.
- Mandy kiepsko dziś wygląda - zagaił, choć sam nie wiedział, dlaczego. Po prostu nie mógł
skoncentrować się na niczym innym poza dekoltem Sue, widocznym przez odpięte guziki jej bluzki.
Zerkając nieco głębiej, zdołał dostrzec koronkowy staniczek i rowek między piersiami.
- Siedziałyśmy do pózna w nocy przy babskich pogaduszkach - wyjaśniła, pociągając długi łyk kawy.
Przytaknął, usiłując powstrzymać się przed wsunięciem palca pod mankiet jej bluzki. Był pewien, że
pod spodem znalazłby skórę gładką jak atlas. - I jeszcze jadłyśmy lody, bo to najlepiej wytwarza więzi
między kobietami!
Dałby głowę, że mówiąc to, zadrżała.
- Rozpraszasz mnie! - wyszeptał. Odpowiedziała mu rozbawionym, ale i nieco wyzywającym
spojrzeniem.
- Skądże, po prostu przyglądam się, jak moja siostrzenica gra w siatkówkę.
- Kiedy patrzę na ciebie, myślę tylko o jednym: żeby tu, pod tą trybuną, rozebrać cię do naga. A o
innych rzeczach wolałbym nie mówić głośno.
Zarumieniła się lekko i umknęła spojrzeniem.
- Oj, delikatnością to ty nie grzeszysz!
- A żebyś wiedziała! Nie zamierzam bawić się w subtelności. Zbyt długo już wodzisz mnie za nos.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]