[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do Wiednia do ambasady francuskiej i pośpieszyli do pułku do
Hiszpanii, ale już przybyli po bitwie somosierskiej".
13 lipca 1808 roku na rozkaz generała Savary'ego regi-
ment Wincentego Krasińskiego opuścił Madryt, aby przyłączyć
się do korpusu marszałka Bessieres, dowodzącego w Starej
Kastylii (jeden z oddziałów regimentu, złożony z czterech plu-
tonów ze szwadronu Kozietulskiego, pod dowództwem kapitana
Wincentego Radzimińskiego, był przy marszałku Bessieres
już od dłuższego czasu).
Wymarsz regimentu ze stolicy nastąpił nocą z 13 na 14 lipca.
Rankiem 14 lipca szwoleżerowie zatrzymali się na popas na
szczycie Guadarramy, w najwyższym punkcie pasma górskiego,
osłaniającego Madryt od północy. Ujrzano tam monumental-
nego lwa kamiennego, który wyznaczał niegdyś granicę średnio-
wiecznego królestwa Leon. Na białym cokole pomnika widniały
słowa, wypisane czarną farbą przez partyzantów: Viva de
Espagna Leon, peresca el Tirano Napoleona (Niech żyje Lew
Hiszpanii, niech zginie tyran Napoleon!).
Na Guadarramie zakończyła się wyprawa wojenna Kozietul-
skiego. Prawdopodobnie już z Madrytu wyjechał ciężko chory,
lecz początkowo słabość swą taił przed kolegami; dopiero na
pierwszym dłuższym postoju choroba ogarnęła go z taką mocą,
167
że dalszy jego udział w marszu okazał się zupełnie niemożliwy.
Na kategoryczny rozkaz dowódcy pułku, Jana Leona Hipolita
gorączkującego, półprzytomnego, nękanego straszliwymi bó-
lami brzucha odtransportowano z powrotem do stolicy.
W tym samym czasie szwoleżerowie z jego szwadronu zdobyli
już swoje pierwsze laury wojenne. 14 lipca 1808 roku, w bitwie
pod Medina del Rio Seco, marszałek Bessieres rozgromił połą-
czone armie hiszpańskie generałów Cuesty i Blake'a. Polski
oddział lekkokonnych gwardii kapitana Radzimińskiego przy-
czynił się do tego zwycięstwa wspaniałą szarżą, w której rozniósł
na szablach hiszpański pułk dragonów de la Reyna".
Choroba naszego bohatera a była to według wszelkiego
prawdopodobieństwa ciężka żółtaczka musiała trwać co naj-
mniej siedem tygodni. Z systematycznej korespondencji małżon-
ków Aubieńskich wynika, że Kozietulski wrócił do służby dopie-
ro w początkach września. 30 sierpnia pan Tomasz pisał z Castel
de Peones: ...Jestem jedynym szefem szwadronu, Kozietulski
leży chory..." 15 września z tej samej miejscowości: ...Wczo-
raj znowu byłem u pułkownika i u biednego Kozietułskiego,
który przeszedł poważną chorobę i którego co dzień więcej
kocham..."
W ciągu tych siedmiu tygodni choroby Kozietułskiego wyda-
rzyło się sporo ważnych rzeczy. Dla wojsk francuskich, operu-
jących na Półwyspie Iberyjskim, po początkowych zwycię-
stwach rozpoczął się okres niepowodzeń. 22 lipca 1808 roku
okupujący Andaluzję generał Dupont uległ pod Bailen przewa-
żającym siłom generała Castaniosa i zawarł haniebną kapitulację,
oddając się z całym korpusem w niewolę Hiszpanom.
Na wieść o tej katastrofie militarnej król Józef Bonaparte,
który nie zdążył jeszcze zadomowić się w swojej nowej stolicy,
zarządził l sierpnia 1808 roku ewakuację Madrytu. Kilka dni
przedtem Kozietułskiego odesłano z pułkiem do korpusu
Bessieresa. Następne p-'';ó tygodni choroby musiał przebyć
w ciężkich warunkach marszowych. Nie można mu się dziwić, że
w tym czasie nie pisywał ani do siostry, ani do matki. Starsza
pani Kozietulska, jak zwykle, wyczuwała na odległość, że w Hisz- [
panii dzieje siÄ™ coÅ› niedobrego. Po otrzymaniu od syna ostat- ;
niego listu z Madrytu, pisała: Prawie pierwszy raz uczułam /
w całej mocy boleść mego serca z takiego od Ciebieoddalenia..." |
Potem zamartwiała się brakiem wiadomości: Mój Jasiu,f
miej nad nami litość i kiedy masz czas zabrany Twymi obowiąz-
kami, napisz kilka liter, że na tem miejscu się znajduję, że
zdrów;
jestem, że tą rażą nie mogę dłużej pisać i że na to miejsce
potrzei
ba do mnie adresować..." ;
Pogarszająca się sytuacja wojsk francuskich nie sprzyjała
regularnej korespondencji. W miesiąc po klęsce pod Bailen na-
stąpiła druga, nie mniej straszna, porażka w Portugalii. 20 sierp-
nia 1808 roku, na przedpolu Lizbony, pod Cintra armia
generała Junota została pobita i zmuszona do kapitulacji przez
angielski korpus desantowy generała Wellesleya (pózniejszego
księcia Wellingtona, zwycięzcy spod Waterloo).
W tym samym czasie w Hiszpanii zaszedł fakt bardzo ważny
dla wszystkich szwoleżerów polskich. 20 sierpnia 1808 roku
tego dnia, kiedy w Lizbonie wojska Junota ładowały się na
okręty odpływające do Francji w rejonie hiszpańskiej miej-
scowości Pradanos, między Burgos a Briviesca, połączyły się
z sobą dwa regimenty polskiego Pułku Lekkokonnego gwardii:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]