[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czyżbyś nie chciał poznać swoich nowych sąsiadów, a
przynajmniej tych, którzy przyjdą, nim zacznie grać muzyka?
Musisz oficjalnie otworzyć bal, gdy rozpoczną się tańce. Czy
już wybrałeś sobie partnerkę?
Pan Pringle odpowiedział, że tak, owszem, poprosił do
pierwszego tańca jedną z panien Ludgrove i zaproponował
panu Rutherfordowi, żeby zatańczył z drugą.
- Czyż Charles nie może sam wybrać sobie partnerki? -
zapytała pani Pringle z dobrotliwym uśmiechem.
- Oczywiście, że może. Tylko że gdybym mu nie
podpowiedział, kto wie, jak długo by wybierał.
Matka pana Williama roześmiała się i powiedziała do
mnie, że pan Rutherford zachowuje się z nadmierną rezerwą.
Ale ledwie nasza trójka zdążyła zająć miejsca, gdy otworzyły
się drzwi westybulu i Greenwood zaczął wywoływać
183
nazwiska gości, wpływających teraz do środka
nieprzerwanym strumieniem.
Przednią straż stanowiła między innymi pierwsza z trzech
grup dziewcząt z mojej szkoły. Słyszałam, jak uczennice
trajkoczą i chichoczą przy wejściu, a panna Nash próbuje je
uspokoić. Podobnie jak Louisa i Lavinia, dziewczęta
przestraszyły się w pierwszej chwili na widok towarzystwa,
ale wszystkie dygnęły ślicznie przed panią Pringle.
wiczyłyśmy to pilnie od chwili, kiedy nadeszły zaproszenia:
jak wejść do pokoju i dygnąć przed gospodynią. Panna Nash
odznacza się pod tym względem szczególną elegancją i
wdziękiem - należała niegdyś do dobrego, londyńskiego
towarzystwa, dopóki jej ojciec nie stracił całego majątku - i
ona to właśnie nauczyła dziewczęta odpowiednich powitań.
Kiedy uczennice złożyły już uszanowanie pani Pringle,
weszły do salonu, gdzie stali wciąż młodzi przyjaciele pana
Williama. Dziewczęta ruszyły ku nim niczym pszczoły do
miodu, a panna Nash pobiegła w ślad za nimi. Podsłuchałam
przypadkiem, że pan Rutherford nieśmiało wypytuje szeptem
o ich imiona, toteż dziewczęta zostały oficjalnie i
ceremonialnie przedstawione absolwentom Cambridge.
Cieszy mnie, kiedy zachowuje się odpowiednie formy.
Sprawia mi to ogromną satysfakcję.
W dalszej kolejności przybyli państwo Weston. Są tak
miłym, rozmownym i dobrodusznym małżeństwem, że
wszyscy ich lubią i zawsze chętnie przyjmują. Nie wiem, co
mogła odczuwać pani Weston, wszedłszy do domu, który
nazywała swoim przez siedemnaście lat. Na pewno
zauważyła, że bardzo się zmienił - przynajmniej pod
względem atmosfery, choć większość mebli pozostała na
miejscu. Przywitali się najpierw z panią Pringle, z którą
widzieli się już wcześniej w kościele, po czym odsunęli się
nieco na bok, by zwolnić miejsce dla następnych gości, i
184
wtedy zauważyłam, że pani Weston rozgląda się wokół z
wielkim zainteresowaniem. Pomyślałam sobie, że jutro
niewątpliwie opisze wszystko Emmie w najdrobniejszych
szczegółach.
Potem weszli Cole'owie. Ku memu zdumieniu przyjechali
w towarzystwie trzech dziewcząt ze szkoły. Okazało się, że
kiedy przejeżdżali koło mojego domu, pani Cole
przypomniała sobie, że jej małe córeczki mówiły o
zaproszeniu na bal wszystkich uczennic, które ukończyły już
piętnaście lat. Pani Cole poprosiła męża, żeby zatrzymał
powóz. Bardzo się zawstydziła, iż nie pomyślała o tym
wcześniej. Zaproponowała, że podwiezie dwie albo trzy
uczennice, jeśli nie będzie im za ciasno w powozie. Musiała
się bardzo starać, żeby przekonać pannę Richardson o
stosowności przyjęcia tej propozycji, ale ponieważ
dziewczęt